♣ Faye Stone ♣
♣Zawsze Częściej nazywana 'Fire' ♣
♣
♣ Ktoś Kobieta która zmieniła świat. ♣
♣ Postać Bohaterka dla całego Bristolu. ♣
♣ Szurnięta Wesoła dziewczyna chodząca do klasy III a ♣
♣ Codzienniebiegnie chodzi na zajęcia z angielskiego, hiszpańskiego, matematyki, rozszerzonej historii, chemię, zajęcia artystyczne, w-f, rozszerzony WOS oraz WOK ♣
♣ Jestwypisana zapisana na zajęcia wokalne, zajęcia z gry na gitarze, malarstwo oraz jazdę konno. ♣
♣Zawsze Czasem przychodzi również na zajęcia z kickboxingu ♣
♣ Codziennie
♣ Jest
♣
♣ Księżniczka ♣ Egoistka ♣ Ateistka ♣
♣ Rozpieszczana ♣ Indywidualistka ♣ Bezbożnica ♣
♣Heteroseksualna Biseksualna ♣
♣Zachłysnęła się Urodziła się 14 lutego 1995 roku w Fairfx ♣
♣Przebywa Mieszka w dość dużym domu w centrum miasta ♣
♣ Jejkryjówka pokój mieści się na piętrze ♣
♣
♣
♣
♣ Jej
------------------
Jedyny nie gasnący płomyczek w Fairfax
------------------
Miłością samą nie da się zapełnić
tej pustki. Pustka ta spowodowana jest nie śmiercią, a morderstwem.
Morderstwem tej jedynej. Kochanej przez Faye, Amelii. Dziewczyna długo wracała
do normalności. Faye kochała swoją przyjaciółkę szczerze i bardzo mocno. Ale
kochała ją inaczej niż wszyscy. Ona ją kochała jak swoją kochankę. Amelii ponoć
to nie przeszkadzało. Odwzajemniała uczucie Faye, ale nie chciała, żeby ludzie
o nich wiedzieli. Płomień ich miłości zniknął w momencie kiedy Amelia zniknęła
bez śladu. Faye wyjechała wraz ze swoją matką i ojcem do Włoszech.
Mieszkała tam przez rok, ponieważ ojciec Faye dostał tam pracę i nie chciał
zaprzepaścić swojej szansy na zdobycie fortuny. Jednak jedno złe jego
posunięcie zadecydowało o ich powrocie do Bristolu. Faye ponownie wprowadziła
się tam dwa tygodnie przed znalezieniem ciała Amelii. Nikt nie uwierzyłby kto
ją odnalazł. Faye pewnego dnia szukając nie wiadomo czego natrafiła na
opuszczony dom. Obrzeża Bristolu nie były zbyt miłym miejscem. Faye lubiła
takie miejsca. Ciche i spokojne. Poszła do tego domu, żeby opłakiwać zaginioną
Amelię. Obejrzała cały teren. Kiedy weszła do składziku na różne mopy i
szczotki, znalazła ją. Na początku była wstrząśnięta tym. Wiedziała, że nie
może ruszyć ciała, bo zostanie podejrzaną o jej zabójstwo, a jednak zrobiła
to... Na pożegnanie dziewczyna pocałowała ją w czoło. Ciało jej przyjaciółki
nie wyglądało ciekawie. Wszystkie rany dziewczyny zostały zapisane w akcie
zgonu Amelii. Po tym zdarzeniu Faye nie mogła się pozbierać. Najtrudniejsze
było spojrzeć ludziom w oczy i powiedzieć, że to nie ona. Wiedziała że ludzie
ją osądzają o zabójstwo, bo znalazła ją. Dziewczyna miała załamanie nerwowe.
Rodzice wysłali ją, 'dla jej dobra' do szpitalu psychiatrycznego. Tego Faye nie
mogła znieść najbardziej. Jej rodzice wysłali ją tam po tym co się stało,
myśląc, że zapomni o swojej miłości. Faye nie jest aż taka łatwa jak się
wydaje. Ona potrafi zapanować nad sobą. potrafi przekonać wszystkich ze jest
okej. Nie potrafi jednak zapomnieć. Za każdym razem kiedy wspomina jej wspólne
chwile spędzone z Amelią uroni kilka niewidocznych łez.
-------------------
Diabeł w ludzkiej skórze
-------------------
Diabeł w ludzkiej skórze
-------------------
Pomimo jej uroku osobistego, ma też coś jeszcze. Nie jest to
jej wygląd, który zapewne przyciąga wielu gapiów tylko coś innego. Coś o czym
wie na pewno nie jedna osoba. Nasz aniołek ma też różki. O tak! A jakie długie.
Dziewczyna tylko udaje taką spokojną. Cicha woda, brzegi rwie! Faye to
dziewczyna która się nie przecenia. Zna swoje możliwości i stara się ich nie
nadużywać. Nie raz trafiła do dyrektora za naganę od nauczyciela. Najczęściej
słyszy się, że to właśnie ona podstawiła komuś świnię pod nogi. Jest
odpowiednikiem diabła szkolnego. Nie boi się powiedzieć co sądzi. A nauczył ją
tego nie kto inny jak Amelia, oraz jej pan psycholog którego poznała w szpitalu
psychiatrycznym. Gdyby nie to, że w aktach ma zapisane zaburzenia psychiczne to
dawno trafiłaby do więzienia. Tak na prawdę to nie ma żadnych zaburzeń
psychicznych. Dziewczyna poprosiła swojego psychiatrę aby to napisał, żeby
właśnie nie trafiła do więzienia. Pan doktor się zgodził, ale dziewczyna
musiała słono zapłacić. Oddała mu swoje ciało. Teraz może kazać jej przyjść do
siebie do domu, a ona bez gadania musi do niego iść aby przypadkiem nie wymazał
czegoś w jej aktach. Boi się, że i tak nadejdzie taki czas. Niektórzy sądzą, że
zmieniła się od czasu zaginięcia Amelii. No ale co oni mogą wiedzieć, skoro
przez rok jej nie było w Nowym Jorku? Tak na prawdę nikt na razie nie wie co
zdarzyło się we Włoszech, a zdarzyło się tam wiele rzeczy... Tylko Faye zna
swoją tajemnicę, a powierzyć mogłaby ją tylko jej. Tylko Amelii... Wiele osób
dopytywało się jej co się tam stało, ale ona siedzi cicho. Tylko jej rodzina
wie co się tam stało. Wszyscy jednak wiedzą, że od tamtego czasu trzyma się na
dystans do mężczyzn. Stresuje się w ich obecności, i tylko domyślać się można
co się stało.
------------------
Iskra, która potrafi rozpętać piekło.
------------------
Iskra, która potrafi rozpętać piekło.
------------------
Faye jest jak iskra, która w
każdej chwili może rozpętać piekło. Dziewczyna nie zdaje sobie sprawy ile
znaczą rzeczy które robi. Często nie potrafi się opanować i wybucha niczym
wulkan. Tak. To jest dobre porównanie. Jest jak wulkan. Nie wiadomo kiedy
wybuchnie. Wiadomo, że można się tego spodziewać każdego dnia, o każdej porze.
Faye uznawana jest za kobietę która nie zna granic. Zna tą granicę. Jest nią
śmierć ukochanej osoby. Do tego sama nigdy by się nie posunęła. Pomimo to nie
potrafi patrzeć jak coś, lub ktoś umiera. Boi się nawet zabić pająka. Ogień
którym jest Faye, czasem jest bardzo mały. Ledwo się tli. Zdarza się to tylko
wtedy kiedy jest smutna. Powoli gaśnie żeby w końcu się wypalić, i zapalić z
powrotem. Niestety potrzebuje czegoś co ją ponownie rozapali. Mogą to być żarty
z ukochaną przyjaciółką, a mogą też to być zwykłe słowa otuchy. To jej jak
najbardziej wystarczy aczkolwiek uwielbia kiedy ktoś się jednak o nią troszczy.
W szkole czasem nazywana Fire. Ludzie lubią ją zazwyczaj za jej poczucie
humoru, które posiada pomimo tragedii która ją spotkała. Mało osób zna jej
rodzinę. Nigdy nikomu się nie chwali, że ma córkę siostrę, która ma
zaledwie cztery miesiące, brata o dwa lata starszego, który jest narkomanem i
matkę byłą projektantkę. Jedynie wspomina o swoim ojcu, który jest miejscowym
policjantem. Wiele osób szanuje ją właśnie ze względu na niego. Czasem nawet
broni się nim, że naśle go na kogoś. Teraz już nie działa to tak jak wtedy
kiedy była mała. Ludzie się zmieniają i nie widzieli nigdy żeby jej ojciec
skarcił któregoś ucznia ze szkoły. Jedyny szokujący widok dla nich, był taki,
że zabrał Faye na przesłuchanie, mówiąc do niej jak nie do córki, tylko
mordercy. W głębi serca sądzi, że rzeczywiście zabiła Amelię, z zazdrości. Faye
na jakiś czas wyparła się jego, ale potem stwierdziła, że nie warto. Jest
bardzo zmienna. Raz go kocha, a raz nienawidzi. Podczas jednego dnia potrafi
zmienić to trzysta razy.
------------------
To co na zewnątrz też jest ważne.
------------------
Ludzie na prawdę bardzo często
nie zauważają piękna które ich otacza. No ale co zrobić skoro mamy cały czas
zamknięte oczy. Boimy się tego co piękne. Boimy się, bo jest to zdradliwe.
Wielu ludzi przechodzi obok mnie nie zwracając nawet uwagi na to czy się znamy
czy nie. Ale to dlatego, że boją się mnie. Tak na prawdę boją się tego co mnie
spotkało. Boją się, że zarażą się ode mnie bólem i pustką pozostawioną przez
Amelię. Ja nie mogłam się bać. Nie wiedziałam co mnie czeka. Teraz wiem. Jestem
Faye Stone. Dziewczyna o długich jasnych blond włosach które czasem wiją
się jak węże. Mam wielkie królewskie oczy które nie jednej osobie kojarzą się z
niebem. Moja cera przypomina kolor piasku na plaży. Usta mam pełne i różane.
Ważę niecałe 60 kg. Mierzę ponad 175 cm wzrostu. Moje nogi są chude jak patyki.
Jestem dość silna co można na pierwszy rzut oka zauważyć, bo jestem umięśniona.
Ubieram się tak jak chcę. Nikt nie zabrania chodzić mi w rurkach,
T-shirtach z różnymi obrazkami i szpilkach. Do szkoły spokojnie mogę
chodzić w skórzanych kurtkach których i tak nigdy mi nie zabraknie. Nawet kiedy
jestem w szkole chodzę jak na wybiegu, a to wszystko przez moją matkę,
która jest była projektantką mody. Ja jestem byłam jej
modelką. To ja jako pierwsza prezentowałam jej rzeczy na niewielkim wybiegu w
naszym domu w Nowym Jorku. Teraz wybieg został przeniesiony do ogrodu, wycięty
w środku i robi za donicę. Smutne, prawdziwe i dziwne. Czasem noszę okulary
korekcyjne. Zazwyczaj do czytania.
---------------------
Ludzi poznaje się po czynach i słowach.
---------------------
Jeżeli ktokolwiek chce się czegoś
o mnie dowiedzieć powinien zajrzeć do mojego notatnika. Zapisane jest tam
wszystko o moim życiu, upodobaniach i wybrykach. Pierwsze co każdy powinien
wiedzieć to to, że jestem wegetarianką. Moja rodzina nie je mięsa. Bardzo
często jadam sushi. Szczególnie lubię tajską kuchnię. Jeżeli chcesz, żebym ci
coś ugotowała to lepiej nie licz, nawet na kotleta. Moje zdolności kulinarne
ograniczają się do zaparzania herbaty. A tak przy okazji. Jestem uczulona na
wiśnie albo czereśnie. Nigdy ich nie rozróżniam więc lepiej nie dawać mi
obydwóch. Uwielbiam jagody i truskawki. Czasem chodzę na dzikie pole
truskawek za lasem w Bristolu. A więc powinieneś też wiedzieć, że mam kota
którego uroczo nazwałam Kluska. Zwierząt wprawdzie
powiedziawszy nie lubię, ale ona uwiodła mnie od razu swoim spojrzeniem. Jeżeli
na pierwszy rzut oka oceniasz mnie jako nudną dziewczynę która nie odróżnia się
od innych to się mylisz. W końcu nie wiele dziewczyn gra w gry. Ja jestem ich
wielką fanką. PSP zawsze mam w swojej torebce, a na mojej komórce znajdziesz
nie jedną grę. A co do świata nowoczesności to śmiało mogę się pochwalić, że na
razie korzystanie z różnych elektronicznych rzeczy nie jest dla mnie
trudnością. Czasem czatuję. Poznaję tam ludzi z którymi czasem nawet się
spotykam. Jeżeli chodzi o miejsce w którym mnie znajdziesz to na pewno będzie
to park. Lubię siedzieć na świeżym powietrzu. Aczkolwiek lubię też zamknięte
sale. Łatwo się do nich dostać. wystarczy wsuwka do włosów, albo spinacz.
Czasem wchodzę do którejś z nich i przesiaduję tam lekcje. Zdarza się to raz na
miesiąc, ale zdarza. Dwa razy w tygodniu chodzę do pedagoga szkolnego,
oraz raz w tygodniu do psychologa. Muszą na bieżąco wiedzieć jaki jest mój stan
psychiczny. Czasem ludzie wyzywają mnie od świrów. Nie zwracają uwagi na to
dlaczego byłam w szpitalu psychiatrycznym, tylko na to że w ogóle tam trafiłam.
------------
Przyjaciół trzymaj blisko. Wrogów jeszcze bliżej.
------------
Wspomnieniami trzeb żyć, a nie być.
------------
------------
------------------
Słowa rzucane na wiatr.
------------------
Witam tych co nie zdechli po pierwszych dwóch zdaniach. Faye. Ta postać na pewno zostanie mi w pamięci. Na gifach, znajduje się Taylor Swift. Lubię długie wątki które ciągną się w nieskończoność. Byle były z sensem i bardzo ciekawe. Faye można znaleźć wszędzie, a szczególnie w cichych miejscach i odosobnionych. Starałam się kierować tym, żeby była uniwersalna. Niektóre rzeczy skopiowałam z innej karty postaci, ale mojego autorstwa. Piosenka w załączniku to Taylor Swift - Safe & Sound Chciałabym, żeby trochę pożyła, więc nie każcie mi jej zabijać. Ave i krzyżyk na drogę. A no i z tej strony jedna z trzech Administratorek !
PS. Na Shotboxie podpisuję się Czarli aczkolwiek cały czas się to zmienia.
[Wybierz kochanie klasę i zajęcia, jeśli na takowe będzie chodzić. I chcę wątasa, o!]
OdpowiedzUsuńTONY
[ dobra chodzą razem do klasy. wątek być musi <3]
OdpowiedzUsuń[ no dobra. ^^ a chcesz zacząć. ja wiem, że chcesz :*]
OdpowiedzUsuń[fak je. ok.]
OdpowiedzUsuńPowiedzmy sobie szczerze, nie chciałem iść na lekcje i marnować tam swój jakże cenny czas, który mógłbym spędzić paląc skręty i popijając wszystko cudownym trunkiem, jakim jest wódka. W dodatku znalazałbym sobie kompana lub kompankę, by nie siedzieć samotnie. A kto wie, może owa osoba, a mam tu na myśli kobietę, będzie chciała napić się ze mną i wyniknie potem z tego coś więcej? Ciiii. Byle Michelle się nie dowiedziała, bo prędzej by mnie zabiła niż wybaczyła taki wybryk. Chociaż zresztą.. Zbytnio mnie to nie obchodzi. Ona wie, że jestem skończonym dupkiem, ot co.
Właśnie przechodziłem przez pusty korytarz, popalając przy tym jointa, kiedy zauważyłem otwartą klasę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że oddawna nie odbywały się w niej lekcje. A co tam, pomyślałem. Jeśli się tam zamknę, przecież nawet nikt mnie nie przyłapie na piciu oraz paleniu.
- No, tego się nie spodziewałem. - rzekłem, gdy wszedłem do klasy. Na stole siedziała ładna blondyneczka z długimi nogami. Kojarzyłem ją, bo chodziła z moją ukochaną siostrzyczką do klasy. Była chyba jedną z niewielu osób, na które zwracałem, od czasu do czasu, uwagę. A to też dziwne, bo była o rok starsza. Przecież wolę rówieśniczki lub w moim wieku, choć z braku laku i młodszymi nie pogardzę.
T.
Effy znowu nie uważasz, Effy zdejmij te nogi ze stołu, Effy znowu dostałaś jedynkę, Effy..!
OdpowiedzUsuńBla, bla, bla, nieustanna paplanina, głucho obijająca mi się w głowie, choć nawet nie wiem jaką drogą się tam dostała. Nie słuchała, nigdy tego nie robiłam, jedynie wzruszałam ramionami bądź potulnie kiwałam główką udając, że spełnię każdą zachciankę. A teraz śmieję się cicho leżąc na zakurzonej podłodze szkolnego strychu. Który to już raz w tym roku uciekłam? Nigdy przecież święta nie byłam, nie obiecywałam nikomu, że grzecznie będę wszędzie chodziła niczym pasterz za stadem owiec. To za MNĄ powinni podążać.
- Kogo to obchodzi?- zapytałam na słowa blondynki, z którą do tej pory jakoś nie miałam zbyt wiele wspólnego. Nigdy nie zastanawiałam się właściwie dlaczego.
Wzdycham sięgając po torbę. Wyjmuję butelkę i kilka skrętów, jak zawsze przygotowana na takie okazje.
- Chcesz?- podsuwam w jej stronę rulonik. Nigdy nie trzymałam się zasad, totalne bezprawie w mym życiu było całkiem wygodne. - Chociaż może nie powinnam sprowadzać dobrych dziewczynek na złą drogę? - unoszę brwi, mam wrażenie, że na mej twarzy nie ma żadnej emocji, jak zawsze, tak łatwiej.
Patrzę na nią, a w momencie gdy jej wzrok pada na skręta mam ochotę się roześmiać. Wygląda jak przestraszony zwierzak, któremu podsunęło się pod nos lufę pistoletu. Tylko skąd u mnie do cholery takie skojarzenia?
OdpowiedzUsuńUśmiecham się na ten swój dziwny, możliwe, że poniekąd kpiący sposób.
- Och jakie to prawdziwe.- mówię dość ironicznie, nigdy miła nie byłam, ona powinna o tym wiedzieć, czy nie dzielimy razem jednego pomieszczenia pięć dni w tygodniu od dobrych trzech lat? Pogubiłam się, straciłam rachubę, nagle czuje się taka cholernie stara i mam ochotę przytulić się do mojego brata, zupełnie jak dziesięć lat temu gdy we śnie budziłam się z płaczem.- Jak chcesz. - odpowiadam wreszcie, wzruszając ramionami i cofając dłoń.- Więcej dla mnie. - dodaję podpalając jeden z ruloników. Dziś chcę by było wesoło, jak jeszcze nigdy.- Szkoda, że nie wzięłam czegoś mocniejszego.- wypowiadam swe myśli na głos, nie przejmując się tym co ona sobie o mnie pomyśli. Nigdy nie obchodziła mnie opinia innych.- Jak to się stało, że do tej pory nie rozmawiałyśmy? Aż tak jestem straszna?
Plotka plotkę plotką pogania, opinia opinii nie równa. Nigdy nie przejmowałam się tym co mówią o mnie ludzie, lecz lubiłam tego wszystkiego słuchać. Może czerpałam korzyści z tego, że większość najzwyczajniej w świecie się mnie bała, a przez to ciągnęło ich do mnie coraz bardziej? Banda pieprzonych masochistów. Sięgnęłam po butelkę i uniosłam się nieco aby upić z niej więcej niż ta blondynka mogłaby przypuszczać. Przyzwyczajona do smaku nawet się nie skrzywiłam, a poniekąd odetchnęłam jakbym ukoiła właśnie ogromne pragnienie. Otarłam usta wierzchem dłoni i ponownie wbiłam w nią wzrok. Ostatnio miałam dziwne zapędy, nagle zaczęłam zastanawiać się jak smakują jej usta.
OdpowiedzUsuń- Ludzie. Mówią tylko Ci co mnie nie znają. Ale często mają racje, nie przeszkadza mi to jednak, czy nie taki mam cel?Być na językach wszystkich, nie robiąc nic nagle stałam się najpopularniejszą dziewczyną, a to wszystko dodatkowo napędza mój brat.- nie wiem dlaczego nagle się tak rozgadałam. W końcu jednak podniosłam się z podłogi, ręce otrzepałam i podeszłam do niej. - Nie bałaś się mnie?- przechyliłam lekko głowę, a widząc jak niesforny kosmyk opada jej na oczy, chwyciłam go między palce i założyłam delikatnie za jej ucho.
Nie słyszałem, aby owa blondwłosa piękność była typem chamskiej, rozpieszczonej dziewczynki, ale jej ton głosu wskazywał na co innego. Ale co mnie to obchodzi, prawda? Jestem skończonym dupkiem, bratem Effy, wiec dużo mogę wytrzymać.
OdpowiedzUsuń- Miłości. - zażartowałem, wchodząc głębiej do pomieszczenia. Jasnowłosa piękność jak siedziała, to siedzi nadal i tylko ten lodowaty wzrok jedynie ciągle się zmienia i obserwuje wszystko. Czym jest tak zamyślona? O czym myśli? Takie pytania powstały w mojej głowie, choć i tak gówno mi do tego. - Masz może ochotę na taką małą miłość, skarbie?
Zaśmiałem się. Zabawne. Nieznam kobiety i proponuję jej zbliżenie. Ach, cały ja. Niepoprawny, cudowny optymista. I jeszcze taki skromny...
T.
Co tliło się pod tą blond czupryną? Zawsze interesowałam się tym co ludzie myślą, w moim towarzystwie i gdybym tylko mogła, umiała, zajrzałabym z chęcią w ich głowy. Odnalazłabym się tam zapewne jak nigdzie dotąd. Zamiast tego stałam teraz, z dziwnym uśmiechem przyklejonym do twarzy, zaledwie kilka centymetrów od niej, przez co perfumy jakich używała przyjemnie podrażniały me nozdrza. Dlaczego mężczyźni nie mogli nosić na sobie czegoś tak subtelnego? Przymknęłam na chwilę oczy, a gdy je otworzyłam dostrzegłam pojedynczą łzę spływającą po jej policzku.
OdpowiedzUsuń- Czasami gryzę. - ściszyłam głos niemal do szeptu. Czy nie było to nieco dwuznaczne? Opuszkiem palca przejechałam po jej policzku ścierając mokrą kroplę. Ten ruch jednak trwał nieco dłużej niż potrzeba jest na wykonanie takiego gestu, a przez ten czas spoglądałam jej w oczy.
Kąciki mych ust zadrgały unosząc się nieznacznie i poszerzając uśmiech. Ktoś mi kiedyś powiedział, że z tym grymasem wyglądam jak diabeł wcielony, może był to nawet mój własny braciszek? Zawsze kochany.
OdpowiedzUsuń- To dobrze, choć może powinnaś. - odpowiadam cicho, ani przez chwilę nie spuszczając z jej tęczówek wzroku. Zastanawia mnie ile osób już w nich utonęło. Nigdy jednak nie zaliczę się do nich ja. Nie nauczona uczucia jakim była miłość, nie chciałam jej poznać. To ja od zawsze byłam tą, która łamała serca i prowadziła na zgubienie, cholernie z tego dumna.
A teraz? Nagle poczułam jej usta na swoich wargach, muskała je delikatnie jakby obawiała się mojej reakcji, a ja? Nigdy nie odmawiałam rozrywki. Odwzajemniłam po chwili zachłannie, nie bawiąc się jak ona w czułości. Gdyby był tu Cook zapewne zagwizdał by głośno pytając czy może się przyłączyć. Cholera, dlaczego ja myślałam o nim w takim momencie? Zanurzyłam dłoń w jej włosach przyciągając ją nieco bliżej siebie. Nie przerywałam.
Głupie pytanie, pomyślałem, gdy tylko je zadałem. Czy ona mnie nie zna? Ja, cudowny Tony Stonem, przecież każdy chociaż mnie kojarzy. Ludzie wiedzą jakim chamem, dupkiem i (niby) idiotą jestem. Tak naprawdę po prostu dążyłem do teogo co chcę, a oni nie potrafią tego zrozumieć. Bo czy kidyś w ogóle próbowali pojąć co chodzi mi w mojej pieprzonej głowie? Czy próbowali zbliżyć się do mnie i poznać?
OdpowiedzUsuńSzlag to! Co ja mówię za głupoty?! Jestem Tony. Istny manipulat i kłamca, który ma tak cholerny wdzięk osobisty, że trudno mi się oprzeć.
- No co, nie masz ochoty na przygodzę z cudownym Tonym? Wszyscy będą Ci zazdrościć. - rzekłem, robiąc kilka kroków w stronę dziewczyny. Po chwili usiadłem na ławce na przeciwko niej, by móc jej się uważnie przyglądać.
T.
[Języka angielskiego uczy, oczywiście. A na wątek oczwiście jestem chętny, o ile masz jakiś pomysł :)]
OdpowiedzUsuń[Mogły się na przykład poznać na czacie, a potem okazało się, ze chodzą do jednej szkoły i tak by się dalej jakoś potoczyło c:]
OdpowiedzUsuńGwałcona wzrokiem? Hm, to słuszne stwierdzenie, bo nie wyobrażałem sobie, że mi odmówi. Nikt mi nie odmawia, ot co! Zawiodła mnie, baaaardzo zawiodła. Westchnąłem ciężko, przewracając teatralnie oczyma. Zaciągnąłem się blantem, po czym wypuściłem z płuc kłąb dymu papierosowego. No to, co teraz? Mam tu siedzieć i się nudzić? W grę nie wchodziło wyjście ani opuszczenie pięknej blondynki, bo po prostu nie miałem innego towarzystwa, a samemu mi się nie chce spędzać czasu
OdpowiedzUsuń- Dobra, to zbliżenie sobie odpuśćmy. - odpowiedziałem. Wzrokiem nadal ją lustrowałem. Podobała mi się. - Zróbmy coś innego.
T.
[Jakże jestem niecnie wykorzystywana ;c]
OdpowiedzUsuńCzy siedzenie na czatach było jej jakimś nowym hobby? Nie, nie było. Czasem trzeba poznać nowych ludzi, odpocząć od starych znajomych i po prostu rzucić się w wir nowych wyzwań oraz spróbować czegoś nowego.
Czatowanie było jakimś jednorazowym czynem. Wchodziła na czat, gdy jej się nudziło, nikt do niej nie dzwonił i nie zapraszał chociażby na spacer. Nawet jebany Tony.
Już dłuższy czas czatowała z jakąś dziewczyną z Bristolu. Jako że cholernie jej się nudziło, dlaczego nie miałaby się z nią spotkać i pogadać o wszystkim i o niczym?
Zaproponowała spotkanie, a gdy dziewczyna na to przystała, Chelle zabrała się za przygotowanie do wyjścia.
Ubrała pomarańczową tunikę na ramiączkach, ciemne rurki i trampki, które komponowały się z tym wszystkim naprawdę ładnie.
Gdy przeglądała się w lustrze, nawet uśmiechnęła się kilka razy. Pasowało jej to.
Z torebką w dłoni, wyszła z domu, po drodze pozdrawiając ruchem ręki swoją mamę siedzącą w salonie, i udała się do parku, gdzie z ów dziewczyną się umówiła.
Gdy zobaczyła, kto tam na nią czeka, uniosła brew w górę. Kojarzyła ją przecież ze szkoły! Chyba była o klasę niżej, jeśli dobrze pamiętała.
Powoli zaczęła iść w stronę blondynki.
[Harveya w żadnym stopniu nie pociągają nastolatki i nie zgwałciłby nikogo, nawet gdyby od tego zależało jego życie. Drugi pomysł... cóż, żaden nauczyciel nie wyjdzie z klasy, zostawiając ją samą i przerywając prowadzenie lekcji tylko po to, aby szukać jednej uczennicy, której prawdopodobnie nic się nie dzieje.]
OdpowiedzUsuńCałowałam ją i miałam ochotę się roześmiać. Eksperyment eksperymentem, ale dziewczyna naprawdę się w to wkręciła. A jeśli mnie znała, musiała wiedzieć, że ja niczego nie traktuje na serio. Robiłam wszystko aby moje życie przypominało jedną, wielką niekończącą się imprezę.
OdpowiedzUsuńPrzylgnęłam swoim ciałem do jej, cały czas całując zachłannie jej wargi, do czasu aż coś nie zastukało w szybę. Kruk, znowu ten sam, jednak odskoczyłam od niej jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody. Kilka kroków wstecz, aż wreszcie chwyciłam za butelkę i wciąż tlącego się skręta.
- Było zabawnie, nie sądzisz?- odezwałam się po chwili szczerze rozbawiona, przeczesując jednocześnie burzę swych ciemnych włosów.- Może się napijesz co? Nie udawaj świętej Faye..
[W porządku, nie ma sprawy. Zaczniesz, czy ja mam zacząć?]
OdpowiedzUsuńChelle była raczej wyrozumiałą osobą i potrafiła słuchać. Oczywiście, można się też spotkać z jej niecierpliwą odsłoną. Trzeba ją było czymś zaintrygować, aby się czymś zainteresowała. A to, co pisała ta dziewczyna, było jakoś prawdziwie... Interesujące. Pisanie o przyjaciółce, z która zniknęła na pewno miało coś w sobie tajemniczego i intrygującego. Coś, o czym Michelle mogłaby bardzo długo słuchać i tylko rozmyślać o tym, jakie były przyczyny zniknięcia dziewczyny oraz jak przeżyła to blondynka.
OdpowiedzUsuńNa jej słowa uśmiechnęła się pod nosem i rozłożyła nieznacznie ręce, jakby wskazując na siebie.
- No tak, to ja - zaśmiała się.- A ty to... Ty! - ponownie się uśmiechnęła, lustrując dziewczynę wzrokiem. Nie było to jednak niegrzeczne, tylko ciekawskie spojrzenie, po prostu.
Słowo praca oznacza z greki "robienie rzeczy, które cię absolutnie nie obchodzą, ale które musisz robić, chyba że umiesz odżywiać się energią kosmiczną niczym Reptilianie". W moim wypadku rzeczywistość przedstawiała się trochę inaczej - moją pracą generalnie było pisanie, a nauczycielem zostałem, ponieważ całe honorarium wydałem na weselę, samochód dla Harveya i nasz nowy dom.
OdpowiedzUsuńNiezbyt lubiłem ten zawód i niezbyt się do niego przykładałem, głównie dlatego, że uznawałem większość uczniów za przypadki beznadziejne. Trzeba jednak było udawać, że się coś robi.
- Doczytać do końca. Pani Stone zostaje - powiedziałem więc znudzonym tonem po kolejnej lekcji z własną hodowlą ameb, dla niepoznania nazwaną klasą.
[Choć Jas jest starsza, to mogą znać się z malarstwa i wokalu ;p obie są dość niedostępne i nieobliczalne, może więc złapią jakąś nić porozumienia? ;>]
OdpowiedzUsuńZamyśliłem się chwilę nad pytaniem jasnowłosej dziewczyny. Co będziemy robić? A co można robić z Tonym Stonem? Baaaawić się! Chodzić na imprezy, pić i palić. A tak w ogóle to po co ona siedzi pod oknem i pokazuje mi, abym zrobił to samo? Boooooże, nie.. Nie nudźmy się!
OdpowiedzUsuń- Idziemy się zabawić. - powiedziałem, ukazując w uśmiechu swoje śnieżnobiałe ząbki. - I nie, nie mam namyśłi seksu, a jakąś ciekawą imprezę. I bez żadnych ale. No chyba, że wolisz zostać tu sama i myśleć o smętnych, nużących rzeczach. Wybór pozostawiam Tobie.
T.
Znasz mnie czy nie, musisz wiedzieć jedno. Nigdy nie bierz do siebie tego co powiem bądź zrobię. Moje życie to jedna wielka zabawa i może ona nie miała prawa tego wiedzieć, ten pocałunek, niewypowiedziany wstęp do czegoś więcej, był kolejną rozrywką zapisaną w moim życiorysie. A teraz ponownie siedziałam na podłodze, podając jej butelkę i tłumiąc w sobie śmiech. Wyglądała jak pobity szczeniak, a to wszystko przeze mnie? Och jak dobrze wiedzieć jak wpływam na zupełnie obcych ludzi. Czyżby to dziewczę liczyło na coś więcej, naiwna i głupia.
OdpowiedzUsuń- Przypomina Ci kogoś, a może to ona przypominała mnie? - jestem lepsza, zawsze byłam, to naprawdę egoistyczne podejście z mojej strony, lecz taka jest prawda, nie jestem i nigdy nie będę do kogoś podobna, to mnie ludzie zawsze naśladowali i wciąż będą to robili. Patrzę jak bierze ode mnie butelkę, wypija, jak na mnie dość niewiele, wybucham śmiechem widząc jak się krzywi.- Grzeczna dziewczynka. Jeszcze sprowadzę Cię na złą drogę.- zaciągam się skrętem, marihuanę trzeba inhalować, jak najdłużej przetrzymać w płucach. Wiem to od dawna.- Może jednak zapalisz? Będzie Ci weselej.
[No ja też chcę, a jakże! W sumie mam nawet pomysł... Może Faye jest jego daleeeeką kuzynką, a że nasz bidak rodzeństwa nie ma, to ją traktował zawsze jako młodszą, ukochaną siostrzyczkę? ^^]
OdpowiedzUsuńDżej
[Taaaaaaaaaaaak <3 Ale ty zaczynasz, wiesz skarbie? *,*]
OdpowiedzUsuń[A mogę prosić o zaczęcie? :3]
OdpowiedzUsuńZajęcia malarskie. Bardziej Jasmine kochała chyba tylko komputery. Tak, tak, prawdziwy nerd z niej. Komiksy, komputery, książki, matematyka. Coś w sam raz dla każdej kobiety!
OdpowiedzUsuńMalarstwo było dla niej jedynie hobby, odskocznią, także czymś na wyrażenie tego natłoku uczuć, emocji, który w sobie miała. Z jej obrazów zawsze można było wiele dowiedzieć się o jej wnętrzu. Dość chaotycznym, zagubionym wnętrzu.
Tego dnia poproszona została o zostanie po zajęciach i posprzątanie. Okej, niech będzie. Czasami można. Dlaczego nie. Zaczęła więc składać farby, kiedy zorientowała się, że nie jest sama.
- Wszystko w swoim czasie. - odpowiedziałem, po czym ruszyłem w kierunku jasnowłosej dziewczyny. Przystanąłem też na chwilę, widząc, że pisze jakieś bzdury na tablicy. Dobra, nieważne, pomyślałem i ruszyłem w stronę wyjścia z pomieszczenia.
OdpowiedzUsuń- Rusz swoje cztery litery i chodź tu. - mruknąłem, przewracając teatralnie oczyma. W między czasie wyciągnąłem telefon i wysłałem sms do Chrisa, który nie był dziś w szkole, a na imprezie. Musiałem się dowiedzieć, gdzie owa popijawa jest. Tak, impreza w środku dnia. Brzmi kusząco, czyż nie? My, normalni (hahahah, dobre sobie) ludzie, potrafimy bawić się całymi dniami i nocami, nieważne o jakiej porze!
5th Avenue, odpisał.
T.
T.
[Przyznam Ci szczerze, że jestem wyprana z pomysłów, więc wolałabym abyś Ty mi podsunęła, a wtedy ja zacznę xD. P.s Byłaś/jesteś może na bradley i birmingham? ;> ]
OdpowiedzUsuń[Tak właśnie myślałam, że skądś Cię znam xD. Ale mniejsza, w takim razie czekam :D ]
OdpowiedzUsuńOdkąd tylko sięga pamięcią, kochał Faye. W końcu była tylko o rok młodsza, dzięki czemu razem się wychowywali. Oczywiście, na początku kochał ją tylko jako kuzynkę, jako siostrę, której nigdy nie miał. Dopiero z czasem zaczął sobie uświadamiać, że kocha ją w zupełnie inny sposób. Tylko, że przez pewien czas nawet przed sobą się do tego nie przyznawał. Nie mówił nikomu o tym, co czuje, nawet Faye. Jednak nadszedł czas, kiedy musiał jej o tym powiedzieć. Bał się tej chwili, a jakże! Nic więc dziwnego, że był szczęśliwy jak dziecko, które dostało nową zabawkę, gdy okazało się, że i on nie jest Faye obojętny.
OdpowiedzUsuńStał właśnie pod swoją starą szkołą w Bristolu, opierając się o swój ukochany, błyszczący samochód. W rękach trzymał kluczyki, którymi bawił się z nudów, czekając, aż blondynka w końcu skończy lekcje. Ot, postanowił po nią przyjechać i gdzieś ją zabrać, co robił dość często od kilku miesięcy. Zazwyczaj zabierał ją do kawiarni, aby później wybrać się na spacer do lasu czy do parku, aby na końcu pojechać w jakieś odległe miejsce gdzie choć na chwilę mogliby być sami. Dzisiejszego jednak dnia wpadł na nieco inny pomysł, więc nic dziwnego, że powoli zaczynał się niecierpliwić.
Joshua
Uśmiechnął się szeroko, widząc znajomą, blondwłosą i drobną osóbkę, która właśnie szła w jego stronę. Jak bardzo chciałby ją przytulić. Jak bardzo chciałby wziąć ją teraz w ramiona, aby poczuć jej ciepło i poczuć zapach jej jasnych włosów. Niestety, nie mogli tego zrobić. Nie teraz, kiedy wszyscy się na nich patrzyli. Dlatego ograniczył się do muśnięcia jej zarumienionego policzka. Ot, taki neutralny gest, który mógł być zwykłym powitaniem się kuzynostwa. Ale tylko oni wiedzieli, że było w tym coś więcej.
OdpowiedzUsuńWsiadł do auta od strony kierowcy, a kiedy Faye usadowiła się obok niego, włączył samochód i wyjechał ze szkolnego parkingu, kierując się w stronę domu dziewczyny.
-Plan jest taki. Jedziemy do ciebie, gdzie masz piętnaście minut na spakowanie się. Kiedy już będziesz gotowa, wsiadamy w samochód i jedziemy nad ocean do domku, który odziedziczyłem po dziadku. Całe trzy dni tylko dla nas - powiedział z szerokim uśmiechem, zerkając na dziewczynę kątem oka, aby sprawdzić jej reakcje na jego słowa. Miał nadzieję, że się ucieszy. W końcu po raz pierwszy mogliby spędzić kilka dni tylko we dwójkę. Nie musieli by się ukrywać.
Fakt, nie wiedział co się stało we Włoszech, ale to chyba lepiej. Joshua znany był z tego, że strasznie szybko się złościł i był okropnie lekkomyślny. Zaraz zacząłby przeklinać, rzucać wszystkim dookoła i zrobiłby komuś krzywdę. Oczywiście nie Faye, bo jej nigdy nie skrzywdziłby w jakikolwiek sposób. Tylko wobec niej zachowywał się tak, jak na prawdziwego faceta przystało. Mimo to, nie chciał, aby widziała go jak zachowuje się, kiedy jest zły. Jeszcze by się go przestraszyła, a tego by sobie nie wybaczył. Więc może lepiej, że nie wie tego, co się stało we Włoszech?
OdpowiedzUsuń-Oczywiście, że się cieszę - powiedział, uśmiechając się do niej czule i wolną ręką chwycił jej drobną, kruchą dłoń, którą delikatnie musnął swoimi wargami.- Im szybciej, tym lepiej, skarbie. Będziemy mieć wtedy więcej czasu - mruknął z uśmiechem i już po kilku sekundach zaparkował przed domem dziewczyny.- Mam zaczekać w samochodzie czy pójść z tobą? - spojrzał pytająco na blondynkę.
Uśmiechnął się tylko i wysiadł z auta, zamykając go pilotem, po czym wszedł za Faye do pustego mieszkania. Kiedy dziewczyna poszła się spakować, on oparł się o ścianę plecami, rozglądając się dookoła. Na szczęście on już się spakował i jego torba bezpiecznie leżała w bagażniku samochodu, więc nie musieli zajeżdżać jeszcze do niego. Przynajmniej dotrą na miejsce wcześniej, choć i tak podróż miała trwać około dwóch godzin, jeżeli nie więcej.
OdpowiedzUsuńWidząc jak dziewczyna wychodzi z pokoju, podszedł do niej i wziął jej torbę. Uśmiechnął się pod nosem i oddał namiętny pocałunek, delikatnie głaszcząc jej zarumieniony policzek. Kiedy się od siebie oderwali, wyszedł za dziewczyną z mieszkania. Kiedy tam zamykała dom, on podszedł do auta i wrzucił do bagażnika jej torbę.
-Myślę, że tak. Zależy co na niej napisałaś - powiedział, patrząc na nią pytająco, po czym wsiadł z powrotem na miejsce kierowcy i czekał, aż Faye również wsiądzie do auta. Kiedy to zrobiła, zapiął pas i ruszył w odpowiednik kierunku.