18 lat (13 styczeń 1994r), Bristol
uczeń w John Cabot CTC, klasa IVc
zajęcia dodatkowe:
koszykówka (kapitan), wokal
Historia Tonego nie jest ani ponura, ani też szczęśliwa. Można by rzec, że całkiem normalna, gdyby nie fakt, że państwo Stonem nawzajem się nie zdradzało. Początkowo wszystko było utrzymywane w tajemnicy, lecz potem wszystko się posypało. Swoją drogą, Anthonego niezbyt to obchodziło, bo jednyną osobą, o którą dba, to jego siostra - Effy. Zawsze się o nią troszczył czy też krył po imprezach. Często razem wybierali się na te mocniejsze "przyjęcia", gdzie ją pilnował, choć sam na nie próżnował. Jego zasada co do Eff jest jedna: skrzywdź ją, ja skrzywdzę Ciebie.
Co by tu o nim powiedzieć? Może jakieś plusy? Wątpię, by Tony takowe miał. Jest w końcu zapatrzonym w siebie dupkiem, który robi to, co chce zawsze i wszędzie. Cechujego wrodzone chamstwo. Potrafi być też niezmiemsko wredną istotą, co bardzo u siebie lubi. Flirciarz. Zrobi wszystko, by złapać swoją potencjalną kandydatkę na jedną noc. Żadna mu się nie opiera, jest bowiem przystojnym, młodym mężczyzną. Niestety, Stonem nie tylko jest pieprzonym arogantem dla nieznajomych, ale także dla przyjaciół. Niby mogą oni na niego liczyć, ale nie całkowicie. Często wyśmiewa on ich pomysły, nawet obraża poglądy. Jednak stara się, by jakoś ich przy sobie utrzymać. Idiota. A i owszem, bo kto normalny zdradza swoją dziewczynę na prawo i lewo? Oczywiście Tony Stonem! Michelle większości jest nieświadoma i lepiej, aby tak zostało.. Kolejną jego wadą to uzależnienie od papierosów, alkoholu oraz narokotyków. Zawsze każe komuś załatwić owe użyki (najczęściej najlepszemu przyjacielowi, Sidowi).
Czy Tony ma jakąś drugą, lepszą stronę? Cóż, znów chodzi o te "zalety". No dobra, jakieś tam posiada, aczkolwiek nie sądźcie, że jest ich wiele. One ograniczają się do minimum. Do jego dobrych stron można zaliczyć słabość do siostry, opieka i troska nad nią. Od czasu do czasu, jest (przynajmniej stara się) miłym oraz sympatycznym chłopakiem. No dobra, jak coś chce to jest milusiu. Wbrew pozorom, jeśli bliżej go pozasz, możesz porozmawiać z nim na każdy temat. Chociaż większość z nich będzie sprowadzał do jednego. Typowy z niego mężczyzna.
Imprezowicz. Domówki nie zrobisz bez niego, więc nawet nie zastanawiaj się czy go zaprosić - to pytanie retoryczne. Jeśli jednak tego nie zrobisz, wiedz, że się wprosi i w dodatku wypije wszystko co masz oraz zeżre Ci z przyjaciółmi pół, albo nawet całą zawartość, lodówki. Zaproszenie jego równa się ciekawym wydarzeniom, które popamiętasz do końca życia.
Jego hobby.. hm, cóż. Trudno zadowolić czymś Anthonego na dłuższą metę. Szybko się nudzi nowymi rzeczami i po prostu je olewa. Jedyne co lubi to imprezy, przesiadywanie z przyjaciółmi oraz słuchanie muzyki czy wkurzanie ojca. To ostatnie wychodzi mu najlepiej, można by rzecz, że jest w tym mistrzem.
Tonego spotkasz wszędzie; na przystanku autobusowym, domówce, na mieście, w domyu czy nawet z kawiarence. Jednakże najczęściej przebywa w miejscach, gdzie jest pełno ludzi - jest duszą towarzystwa.
POWIĄZANIA | WSPOMNIENIA | ALBUM
***
[Dobry. Karta krótka, ale to z powodu braku weny. Wątki i powiązania mile widziane. Ja pomysł, Ty wątek i na odwrót. Na shoutboxie podpisuję się "Lena", gdyż jestem na wielu blogach i tak jest po prostu łatwiej. Miłego blogowania. Co do samego Tony'ego: dodałam mu trochę zajęć dodatkowych by rozmaicić jego osobę i spotkania.
Jedna z administratorek]
[ daj mi 5 minut i zacznę <3]
OdpowiedzUsuń- Tony! Tony do cholery! – wrzasnęłam stojąc w progu swego pokoju i spoglądając na drzwi znajdujące się tuż obok, tych prowadzących do mego królestwa. Westchnęłam ciężko, choć miałam ochotę wpaść tam z pistoletem na wodę i pokazać mu kto tu rządzi, zupełnie jak dziesięć lat wstecz. Mój kochany braciszek najzwyczajniej w świecie mnie ignorował, a ja? Ja nie miałam zamiaru mu tego darować, zwłaszcza gdy miałam do niego tak zwany interes. Zresztą czy zgłosiłabym się do niego gdyby było inaczej?
OdpowiedzUsuńTrzasnęłam drzwiami i w zadumie wróciłam na łóżko, po którym po chwili zaczęłam skakać, w sposób taki aby skrzypiało niemiłosiernie.
- Sid, och tak Sid! – krzyczałam wydając z siebie jednocześnie jęki w odpowiedniej intonacji. Wiedziałam, że wizja mojego pieprzenia się z jego najlepszym przyjacielem poskutkuje prędzej czy później, a mój braciszek wpadnie tu w furii, z chęcią mordu na swym kumplu. – Mocniej SIIIIIIIIIIIIIIID! – kontynuowałam wlepiając w swe ślepia w zamknięte jeszcze drzwi.
[Faye niestety nie lubi tłoku więc w grę nie wchodzi żadna impreza... Jedyne co przychodzi mi do głowy to to że Tony znajdzie Faye w jednej z sal którą sobie otworzyła.. Co ty na to, bejb?]
OdpowiedzUsuńTo było takie proste, a mój braciszek taki naiwny. Wiedziałam, że dla mnie gotów jest zrobić wszystko, a ja odwzajemniałam się tym samym. Dlatego często go wykorzystywałam, co z tego, że musiałam go zmusić aby ruszył swoje szanowne cztery litery? Dziś wpadłam na wyjątkowo okrutny, aczkolwiek skuteczny sposób. Doskonale wiedziałam jak bardzo byłby zły gdybym zrobiła TO z jego najlepszym przyjacielem. Gdy wpadł do mego pokoju ze śmiechem opadłam na łóżko i pomachałam mu. Był taki słodki jak się denerwował.
OdpowiedzUsuń- Nie martw się braciszku, możesz być pewny, że słodki Sid nigdy tutaj nie trafi.Ale nareszcie przyszedłeś. Nie można było tak od razu?- słodki, niewinny uśmiech w moim wykonaniu zapewne był śmieszny, zwłaszcza dla kogoś, kto tak doskonale mnie znał. - Impreza, dzisiaj, zamknięta wybacz. Ale za to jak zwykle mój drogi braciszku będziesz mógł się wykazać. Zrobisz to prawda? - podniosłam się z łóżka i podeszłam do niego. By przekonać go do mojego pomysłu jeszcze bardziej swym wątłym ciałkiem przytuliłam się do niego.- Kochany braciszek, dziękuję.- dodałam nim on zdążył odpowiedzieć na zadane przeze mnie pytaniem, a potem musnęłam w podzięce jego policzek ustami.- Odwdzięczę się kiedyś i tym razem obiecuje, nie będziesz musiał ratować mi tyłka.
Spoglądałam na niego z uśmiechem. Kochany Tony, nigdy nie potrafił mi odmówić i wiedziałam, że tym razem też temu nie podoła. Cóż zrobić, że lubiłam to wykorzystywać? Święta nie byłam, on również do grzecznych chłopców zaliczany być nie mógł.
OdpowiedzUsuńOch tak, wiedziałam więcej niż mogłoby mu się zdawać, jednak czy nie to ja byłam tym gorszym nasieniem szatana? To mnie przecież wciąż musiał ratować z opresji, pieprzony rycerzyk na ośle w postaci Sida.
Przewróciłam oczami cofając się krok od niego.
- Dobrze, obiecuje,że nie prześpię się z żadnym z twoich kumpli. Właściwie tylko Maxxie by się nadawał, szkoda, że gej.- westchnęłam teatralnie, z niewinną miną, niczym te wszystkie anioły z obrazów.- A skoro się już zgodziłeś to wynocha z mojego pokoju.- jak zwykle urocza, tego odmówić mi nie mógł.
Klasy na wyższych piętrach już od dawna nie były otwierane. Wszystkie 'zawsze' są zamknięte na cztery spusty. Niewiele osób wie że do ich otwarcia wystarczy, spinka, spinacz czy drut. W prawdzie powiedziawszy, wiem o tym chyba tylko ja. Lubię wkradać się do nich i myśleć o życiu. Myślec o tym co by było gdyby... No właśnie. Co by było gdybym nie poszła wtedy do tego domu... Nie znalazłabym Amelii, i nadal miałabym nadzieję, że żyje i miewa się dobrze. Ale jest jak jest, i czasu się nie cofnie. Zawsze o niej myślę.. Czasem biorę swój dziennik i piszę w nim swoje przemyślenia... Dzisiaj go nie wzięłam. Usiadłam na ławce, nie zważając na to że lekcje trwają już jakiś czas. Biologia nigdy mnie nie kręciła. Nienawidzę patrzeć jak zabijają żaby, żeby popatrzeć co dziś smacznego zjadły. Zawsze przed biologią wymykam się tutaj. Patrzę się w okno. Widzę za nim ptaka który przysiadł na pobliskim drzewie. Podkulam nogi, i przekrzywiam nogi... Równie dobrze mogłabym być tym ptakiem, i odlecieć. Ale on nie leci... Nawet nie zamierza. Czuję że nie tylko ja oddycham w tej sali i odwracam się... Widzę chłopaka... Znam go... Effy jest jego siostrą, ale chwila... Jak on miał na imię? Tony.
OdpowiedzUsuń-Czego tutaj szukasz?- pytam lodowatym głosem, który oznacza gorycz. Przeszkodził mi w rozmyślaniu.
[Ale długo.. Pewnie połowa niepoprawnie ale trudno. *.*]
Mój Tony, kochany, zawsze uległy. Dlaczego wszyscy mężczyźni nie mogli być tacy? Chociaż po krótkim namyśle stwierdzam, że ja skutecznie przejmowałam nad jego płcią kontrolę, a było to tak dziecinnie proste! Nic tylko współczuć im prawdziwej głupoty i naiwności.
OdpowiedzUsuńUśmiechnęłam się szeroko odprowadzając go do wyjścia, a gdy zniknął za progiem,z hukiem zamknęłam za nim drzwi. Po chwili głośno włączyłam muzykę i zaczęłam przeglądać zawartość swej szafy (choć większość niej leżała na podłodze.)Dziesięć minut później ubrana w naprawdę krótką spódniczkę oraz jakąś koszulkę, z dość mocnym makijażem i potarganymi włosami, bez pukania wpadłam do jego pokoju gdzie przebywał już Sid. Tylko dlaczego on tak dziwnie na mnie patrzył.
- Tony kochany, jeszcze jedna, malutka prośba do Ciebie.- pomachałam mu swoim pustym pudełkiem po fajkach przed oczami. Doskonale wiedział, że długo bez nich nie przeżyję, a sama tyłka nie ruszę aby je kupić.- I do zobaczenia na śniadaniu, albo i po. Kryj mnie jednak, udawaj, że źle się czuje czy coś jakbym nie zjawiła się przy stole, dobrze?
Miłości? Miłośniczką wierszy i literatury nie byłam. Klasa humanistyczna jeszcze nic nie oznaczała że jestem miłośniczką Mickiewicza. Prychnęłam tylko pod nosem i usiadłam normalnie na stole. Zaczęłam gapić się w moje długie nogi. Wydają mi się coraz dłuższe i cieńsze. Wiedziałam jedno. Chudnę i to bardzo szybko. Na myśl o jedzeniu zbiera mi się na wymiociny, a patrząc na wagę boję się że ujrzę coś niepokojącego. Kiedyś już tak było. teraz jest chyba gorzej. Spojrzałam z powrotem na chłopaka. Zaczęłam się śmiać. Miłość? Czy ja chciałam się teraz z nim kochać? W sumie nie widziałam w tym przeszkód, ale nawet go nie znałam. Jeszcze mi z czymś niespodziewanym wyskoczy i co wtedy? Albo będzie powtórka z Włoszech.
OdpowiedzUsuń-Skarbem nie jestem. Zaledwie górą złota. A miłość mi teraz nie w głowie kochasiu.- podeszłam do niego Koło jego nóg leżały moje buty. Schyliłam się po nie i podreptałam z powrotem na stół. Ubrałam buty i oparłam o blat biurka.
-Czy tylko o to ci chodzi? O miłość z nieznajomą ci dotąd góra złota, która dziwnym trafem znalazła się w jednej z tych zakazanych sal?
Przewróciłam oczami. Zobaczymy, zobaczymy. Ciekawe jakby to było gdybym nie wróciła przez kolejne dwa dni i nie dała znaku życia. Czy nadal mówiłby "zobaczymy". Westchnęłam.
OdpowiedzUsuń- Jasne, zobaczymy, nie pierdol Tony. Wiesz, że bardzo tego nie lubię.- musnęłam jeszcze ustami jego policzek, uśmiechnęłam się łobuzersko do Sida i wycofałam się do swojego pokoju, skąd jak zwykle wyszłam przez okno, nie mogąc zejść przecież po schodach.Miałam zamiar wrócić najpóźniej na śniadanie, lecz w środku nocy me plany nieco uległy zmianie.
Pijana, jak zwykle naćpana, ledwo stałam na nogach z telefonem w ręku i próbowałam wykręcić numer mojego braciszka. Nie przejmowałam się rozmazanym makijażem, ani podartymi ubraniami. Musiałam zadzwonić.
Czwarty sygnał, trzask.
- Tony..- mówię cichutko. Słyszę, że jest ktoś obok, zapewne Michelle, a ja im przerwałam, jak zwykle zła i niedobra.- Przyślij po mnie kogoś. Obojętnie, nawet tę cipę Anwara. Ty sobie nie przeszkadzaj, ale niech ktoś przyjedzie.- umilkłam na chwilę, by zaraz potem dodać adres, nikt przecież nie kojarzy go z komisariatem, a na pewno nie Tony. Ludzie wiedzą gdzie ten budynek się znajduje, lecz nigdy nie potrafią skojarzyć go z konkretną ulicą. Mi tak było na rękę, nie chciałam go martwić.
Chyba nie wyraziłam się jasno. Czego ten facet chce? Niech ludzie zrozumieją że boję się zbliżać do mężczyzn. Wstrętu do nich nabrałam we Włoszech. Nikt w sumie nie wie co się tam stało, że zmieniło moje podejście do mężczyzn,a szczególnie do zbliżenia z nimi. Kiedy Tony usiadł na przeciwko, poczułam jak słowa więzną mi w gardle. Mimo to musiałam coś powiedzieć.
OdpowiedzUsuń- Nie mam ochoty na przygody z żadnym facetem. A ty musisz się z tym pogodzić. Okiełznać mnie jest bardzo trudno, a nie sądzę żebyś ty to zrobił, kochany.- uśmiechnęłam się do chłopaka, z wymuszeniem i przeczesałam ręką włosy. No i co ja teraz mam zrobić. Dziwnie by wyszło gdybym stąd wyszła, nie chciałam mieć do czynienia z jego ciałem, a w dodatku patrzy się na mnie tak jakby chciał mnie połknąć. Czuję się gwałcona wzrokiem.
[No to może oni się umówili, ale Tony zapomniał o spotkaniu, bo bawił się z jakąś inną 'koleżanką' i teraz nagle sobie przypomniał o tym, że miał się zobaczyć z Chelle? :3]
OdpowiedzUsuńO! A już myślałam że nie odpuści. Tylko co innego moglibyśmy robić? Ja najchętniej dalej bym rozmyślała, ale skoro mam już towarzysza to trzeba sprawdzić jak wyjdzie to w towarzystwie. Podeszłam do okno i usiadłam pod nim. Pokazałam chłopakowi ręką żeby podszedł. I co dalej? Co teraz niby mamy robić? Nigdy nie sądziłam że poproszę chłopaka żeby podszedł do mnie. Złe doznanie z Włoszech sprawiło że nie ufam mężczyzną. Może okaże się że on mnie okiełzna. Może... Jeszcze nikomu się to nie udało. Nie daję się dotykać nawet ojcu, bratu... Nikomu. Boję się że znowu to się stanie.
OdpowiedzUsuń-To co niby mamy robić- zapytałam cichym, milutkim głosikiem, którym mówiłam kiedy jest mi zimno.
Nim zdążył odpowiedzieć rozłączyłam i odwróciłam w stronę wyraźnie rozbawionego tym wszystkim policjanta. W końcu jak często zdarza się by pijana nastolatka nazywała przyjaciela swego brata cipą? Chociaż kto wie, oni pewnie nie jedno już słyszeli. Grzecznie, coś tam plotąc pod nosem dałam mu się poprowadzić do jednej z tych cel, modląc się aby ktoś przyjechał po mnie jak najszybciej. W końcu impreza tak naprawdę dopiero się rozkręcała.
OdpowiedzUsuńNie wiem ile czasu minęło, ale z nudów zaczynałam skrobać tynk ze ściany i chodzić w tę i z powrotem. Wreszcie jednak funkcjonariusz skinął na mnie otwierając celę i wypuszczając mnie na zewnątrz. Minutę później jak ujrzałam zdenerwowanego Tony`ego jęknęłam cichutko. Nie dość, że wkurwi się na mnie za to wszystko, to jeszcze do końca życia będzie mi wypominał, że nie zdążył spuścić się na swoją dziewczynę. No pięknie.
Podeszłam do niego niechętnie, z miną zapewne skazańca czekającego na wyrok.
- Jak się bawisz?- kurwa co ja plotę? Uciekam od niego wzrokiem, mam ochotę zacząć się śmiać, niewiele do tego brakuje.- Kochany braciszek, zawsze ratujący mnie z opresji. Ale tym razem słowo, byłam grzeczna, zawsze jestem grzeczna, a teraz załatwmy to szybko, chce iść się baaaaaawić.
[wąteczek! :3]
OdpowiedzUsuńPrzewróciłam teatralnie oczami, naprawdę rozbawiona. Mówiąc szczerze dziwiłam się jemu, że nie reaguje śmiechem. Który to już raz ktoś musiał wyciągać mnie z komisariatu? Wcześniej jednak byli to rodzice, którym chciałam zrobić na złość, a martwić Tony`ego nigdy nie chciałam i nie zamierzałam.
OdpowiedzUsuńKiedy pociągnął mnie w stronę wyjścia odwróciłam się jeszcze i pomachałam policjantom i tej starej babie siedzącej za biurkiem. Jednocześnie kilku z nim posłałam buziaki, a gdy znalazłam się na zewnątrz roześmiałam się wreszcie, inaczej pękłabym od tego wstrzymywania się i udawania grzecznej dziewczynki.
Kiedy wepchnął mnie niemal siłą do samochodu westchnęłam ciężko.
- Ja? Nic, ale to mnie i kilku innych złapali. Powiedzmy, że tereny fabryki to bardzo fajne miejsce na zabawę. Och nie bądź już takim sztywniakiem, nie kazałam Ci przecież samemu tu po mnie przyjeżdżać. Rozchmurz się, przecież wiem, że mnie kochasz.- jeśli to na niego nie poskutkuje to mam inne sposoby. Czy ostatnio nie zaczął świrować jak nie odzywałam się do niego przez tydzień? Kochany braciszek.
Jasmine lubiła imprezy. Choć niekoniecznie bawiła się tak, jak inni, upijając się do nieprzytomności. Nie lubiła tracić kontroli. Dobrze się bawiła bez takich ilości alkoholu. Kilka piw to była góra w jej przypadku, rzadko sięgała po coś mocniejszego.
OdpowiedzUsuńStała przy stole z piciem, rozglądając się po ludziach z lekkim politowaniem, kiedy wyrósł przed nią, znikąd, Tony Stonem. Znała go, jasne, że go znała. Choćby ze szkoły, chodzili w końcu do jednej klasy, czasami razem siedzieli, więc i rozmawiali. Zresztą, kto nie znał Tony'ego? Zaliczył chyba wszystkie dziewczyny w szkole. I nie tylko, według Jas. Sama niezbyt do niego garnęła. Lubiła przelotne znajomości, ale... Chyba nie z nim. A może? Kto wie.
- Cześć, Tony. - powiedziała, posyłając mu czarujący uśmiech i popijając swoje piwo. Spojrzała na niego rozbawiona, unosząc brwi delikatnie. - A co, chcesz się zaoferować?
Chyba seks byłby już lepszy niż impreza. Nie chodziłam na nie ze względu na dużą liczbę osób. Nie lubię tłoku. Teraz mam iść na jakąś imprezę. Ciekawa jestem czy podczas dnia takowe trwają. Wstałam i westchnęłam. Nie mogłam już się sprzeciwić. Za dużo było płynących z moich ust nie. Podchodząc do chłopaka powiedziałam jeszcze pod nosem.
OdpowiedzUsuń-Już chyba seks byłby lepszy...- pewnie usłyszał. Mnie to mało obchodziło. Biorąc pod uwagę to w jaki sposób traktowałam go mógł równie dobrze iść sam. Mógł mnie zostawić ale on został tutaj ze mną i teraz się cacka. Wzięłam ze starego biurka kredę. Nie była już biała. Żółtawa. Napisałam coś na tablicy. W sumie nawet nie wiem co napisałam. Stanęłam w miejscu czekając na Tony'ego.
Tylko Tony mógł się tyle spóźnić, a Chelle wychodziła z siebie, gdy czekała na niego w umówionym miejscu. Ale czego się miała spodziewać? Przecież to był Stonem. Tony Stonem, którego obchodzi alkohol, dragi i dupy innych panienek. I czasem zadawała sobie pytanie, dlaczego ciągle z nim jest. Przecież mogłaby rzucić to w cholerę i rozpocząć wszystko na nowo. Tyle że nie potrafiła. Lub była po prostu za słaba.
OdpowiedzUsuńGdy panicz Stonem raczył pojawić się po ponad godzinie, na spiorunowała go wzrokiem i skrzyżowała ręce na torsie. On już wiedział, że mu się oberwie. Sam wygląd Chelle na to wskazywał. Zresztą, doskonale zdawał sobie z tego sprawę, czyż nie?
- Jaka będzie dzisiejsza wymówka? - uniosła brew w górę, po czym odsunęła się nieco od niego, widząc, że ten zabiera się do pocałowania na przywitanie. Nie da mu tej satysfakcji, o nie.
[Bry. Jakiś pomysł na wątek bądź powiązanie ? :D]
OdpowiedzUsuńJakoś nie potrafiła uwolnić się od Tony'ego, bo coś ją do niego ciągnęło. Już sama nie wiedziała, czy to była prawdziwa miłość, czy tylko zakochanie, czy zauroczenie. Czasem zadawała sobie różne pytania dotyczące Stonema, ale na większość nie potrafiła racjonalnie odpowiedzieć.
OdpowiedzUsuń- Zapewne - powiedziała, uśmiechając się fałszywie, po czym przekrzywiła nieco głowę.- I nawet nie przeprosiłeś. Nawet nie kupiłeś mi jebanego kwiatka, jebanego tulipana, na przeprosiny. Jak zwykle myślisz tylko o sobie, Tone. Masz coś na swoje usprawiedliwienie? A może mam zadzwonić do Effy, co? Nie wydaje mi się, żeby o godzinie - wyciągnęła telefon i spojrzała na wyświetlacz- szesnastej balangowała, a ty musiałbyś odbierać ją z komisariatu. Prawda boli, kochanie.- Skwitowała.
Co musiałam zrobić ? A no to, żeby wyrwać się z tego domu wariatów w którym przyszło mi mieszkać i gdzieś wyjść. Rzygałam tęczą, że tak powiem, jak tylko widziałam Susan, która kleiła się do Nathaniela, a ja dostawałam szewskiej pasji przez tą dziewczynę, i miałam ochotę pozbawić ją jej marnego życia. pieprzona panienka, udająca wielką metalówę.
OdpowiedzUsuńDlatego też późnym wieczorem zostawiłam to całe rozbawione towarzystwo, mamrocząc pod nosem "wychodzę i nie wiem kiedy wrócę", po czym udałam się w stronę jednego z dobrze znanych mi barów. Mimo iż był wrzesień, wieczór nie należał do ciepłych, dlatego też schowałam ręce w kieszenie skórzanej kurtki, spoglądając na czubki swoich glanów.
Ów bar, tudzież klub, jak to niektórzy nazywali, nie znajdował się aż tak daleko, dlatego też po niecałych dwudziestu minutach znalazłam się na miejscu, a wchodząc do środka, od razu do moich uszu dotarły dźwięki gry. Nie do końca składnej, ale chłopak który był wokalistą miał bardzo ładny głos. Jednak nie po to tu się pojawiłam. Jedna z tutejszych kapel miała koncert, a ja od pewnego czasu chciałam ich posłuchać. Usiadłam przy barze, zamawiając biały rum, i po prostu gapiłam się ze znudzeniem na scenę. Kiedy wreszcie nieskładny zespół zszedł ze sceny, w sali rozbrzmiały krzyki i oklaski, a po chwili na podwyższeniu pojawili się długo oczekiwani gwiazdorzy. Zsunęłam się ze swojego miejsca, i popijając rum podeszłam nieco bliżej sceny, stając obok chłopaka. Spojrzałam na niego odruchowo, a kiedy wreszcie rozpoznałam w nim Tony'ego, uniosłam kąciki ust w delikatnym uśmiechu. -Cześć, Stonem-przywitałam się, mówiąc dość głośno żeby mnie dosłyszał.
- Teraz mam w dupie te pieprzone kwiaciarnie i kwiaty! - krzyknęła.
OdpowiedzUsuńOch tak, kobiety były skomplikowane. Ale gdyby ją ładnie przeprosił, spojrzał w jej oczy, pocałował i powiedział, że ją kocha, foch by jej przeszedł. Chyba.
Bo Chelle była jedną z tych najbardziej skomplikowanych kobiet. Trudno było ją rozgryźć. Nikt nie wiedział, dlaczego jeszcze była z Tony'm. Nawet ona sama.
- Nie potrafisz sam wpaść na jakiś pomysł, żebym poczuła się, ze rzeczywiście jesteśmy razem? Może w końcu tak szczerze mi powiesz, co do mnie czujesz? Tak na poważnie, a nie po pijaku, podczas kolejnego seksu? - spojrzała na niego ze smutkiem w tych zielonych oczach, po czym spuściła głowę i westchnęła głośno.
Znałam Toby'ego jakiś czas. Co prawda za dużo nie mogłam o nim powiedzieć, słyszałam jedynie to tu, to tam, jaki to też ten chłopczyna jest. I tak, przyznam się, był ostatnią osobą, której spodziewałabym się właśnie tutaj, wśród tłumu fanów metalu.
OdpowiedzUsuńUpiłam łyk rumu, w ogóle się przy tym nie krzywiąc, po czym spojrzałam na niego. -Dla Ciebie tylko i wyłącznie Lilith- powiedziałam, uśmiechając się w ten swój złośliwy sposób.
Pies na baby-pomyślałam, lustrując jego osobę uważnym spojrzeniem. Jego wzrok mówił wszystko. Westchnęłam, kręcąc delikatnie głową. Mieszkałam od dłuższego czasu z trójką facetów, znałam te ich spojrzenia. Widziałam również jak Tony gapił się na moje ciało. Czy mi to przeszkadzało ? Ani trochę, byłam nawet dumna z tego, że faceci się za mną oglądają. -Byłabym naprawdę wdzięczna, Stonem, gdybyś mnie nie pożerał wzrokiem. Możesz o mnie fantazjować, ale mnie nie dotkniesz-powiedziałam po chwili, ręką odgarniając ciemne kosmyki włosów na plecy.
Pewnie, że by sobie poradziła. Tyle żeby poradzić sobie jako singielka, najpierw musi się tą singielką być, a Chelle jakoś nie potrafiła się zebrać w sobie i powiedzieć Tony'emu, że to koniec.
OdpowiedzUsuńMoże po prostu czuła do niego coś silniejszego, kto wie. W każdym razie, na razie nie miała zamiaru z tym kończyć. Chyba że nakryje go na zdradzie, bo teraz słyszy tylko plotki i pogłoski.
- Nic nie komplikuję - powiedziała, patrząc w jego oczy, po czym chwyciła jego dłoń i uśmiechnęła się lekko. - Nie rozbieraj mnie wzrokiem, Tony, doskonale widzę, ze to robisz. Rozbierzesz mnie później, rękoma, dobrze? - uniosła brew w górę i zaśmiała się cicho.
Dobra, dobra. Uśmiech to może i on miał ładny i w ogóle, ale ja nie byłam (chyba), taka jak większość dziewczyn, które niemal mdlały na jego widok, i od razu dostawały orgazmu, gdy tylko posłał im ten swój zadziorny i tajemniczy uśmiech.
OdpowiedzUsuńOdwróciłam od niego wzrok, zupełnie niewzruszona, po czym spojrzałam na scenę. Widząc wokalistę, nawet nie powstrzymywałam uśmiechu.
-Nie pieprzę, Tony. Nie mam kogo. I po czym wnioskujesz, żebym chciała, Erosie ?-zapytałam, unosząc w górę jedną brew. Dopiłam rum do końca, odsuwając się nieco, i tym samym chroniąc przed spotkaniem pierwszego stopnia z długowłosym chłopakiem, który wypadł z pogo. Och, chyba zaraz sama tam dołączę.
Kolejna impreza, kolejne spicie się, a potem kolejny, namiętny seks w jakimś kiblu. Już się do tego przyzwyczaiła. Tylko czekała, aż zajdzie w ciążę, ale na to na szczęście się nie zanosiło. Jak dobrze, ze były gumki.
OdpowiedzUsuńChwyciła jego rękę i splotła ich palce, po czym skinęła głową.
- Jak najbardziej. Tylko coś mi obiecaj - spojrzała na niego uważnie, a mianowicie w jego oczy.- Postaraj się nie patrzeć na tyłki innych panienek, dobra? Ja to wszystko widzę i tak, jestem zazdrosna.- Powiedziała, po czym pociągnęła go w odpowiednią stronę.
Spojrzała na niego swoimi intensywnie zielonymi oczami, nie kryjąc rozbawienia. Nie, żeby Tony nie był przystojny. Och, wręcz przeciwnie. Miał w sobie coś niesamowitego. Jasmine nie dziwiła się tym wszystkim dziewczynom, które do niego lgnęły. Podobał jej się ten jego chłopięcy urok, niewinny uśmiech, wesołe oczy. Ale to nie znaczyło, że tak od razu za nim pójdzie. O, nie, nie, nie. Ktoś mógłby utrzeć Stonemowi nosa. Nie zamierzała oddać mu się od razu. Niech się postara, jeśli chce. A jeśli nie chce, to niech spada.
OdpowiedzUsuń- Och, nie wiem, czy mam co brać. Warto..? - zapytała, mierząc go ostentacyjnie wzrokiem. Wzruszyła drobnymi ramionkami ze śmiechem. Dopiła piwo i wyrzuciła pustą puszkę.
Muszę ? Czy ja coś muszę ? Nic nie muszę. Mogę chcieć, ale nie muszę. I nie muszę iść i pieprzyć się w jakiejś łazience z Tonym. Dlatego też posłałam mu spojrzenie typu "Chyba Cię powaliło chłopczyku", po czy, nic nie mówiąc, wcisnęłam mu w rękę pustą już szklankę po rumie, i nawet nie czekając na to co może powiedzieć, ruszyłam w stronę utworzonego kółka, do którego po chwili zostałam wciągnięta przez nieznane mi osoby. I to mi się właśnie w tym podobało. Ludzie mimo iż się nie znali, potrafili się wspólnie bawić i nawet sobie pomagać. Upadłeś, miałeś nad sobą trzydzieści a nawet i więcej rąk do pomocy. To był właśnie mój świat. Świat głośnej muzyki, dźwięku gitary, perkusji oraz jakże pięknego głosu wokalisty. Dopiero po dłuższej chwili opuściłam kółko, ruszając w stronę baru. W końcu trzeba było się czegoś napić.
OdpowiedzUsuń[Bry, może masz ochotę na wątek z moją Susan? ;> ]
OdpowiedzUsuń[Tak w sumie, to jeden pomysł mam. Może troszkę mało oryginalny jednak dziś już nie myślę :<<. A więc tak: Susan jest nowa w szkole i może Tony dostałby za zadanie oprowadzenia Sus po szkole? Aby było ciekawiej, to może dzień/ dwa dni wcześniej mogliby razem pić na jakieś imprezie i byłoby wielkie zdziwienie, bo Susan twierdziłaby, że jest z Londynu, o xD]
OdpowiedzUsuńNie interesowało mnie za bardzo to, jak Tony mógł się bawić, gdy ja sobie pogowałam pod sceną z nieznanymi mi ludźmi. Ważne dla mnie było dzisiaj to, żeby się dobrze zabawić, zapomnieć, oraz przygotować na to, że jak wrócę do mieszkania, to spotkam osobę, której nie darzę sympatią.
OdpowiedzUsuńWidząc go, ruszyłam w stronę baru, omijając już na pewno niezbyt trzeźwych imprezowiczów. Kiedy wreszcie dotarłam do celu, zamówiłam whisky, a chwilę potem po chamsku zajęłam wolne miejsce, kiedy jakaś blondynka chwiejnym krokiem poszła w tylko sobie znaną stronę.
-Rozbrykane dzieci szatana nigdy nie śpią, Stonem- powiedziałam, patrząc w jego stronę z rozbawieniem. Ach, jak ja kochałam, kiedy to inni tak powierzchownie nas oceniali. Wyciągnęłam paczkę papierosów, po czym odpaliłam jednego, zaciągając się przy tym dymem, by po chwili wypuścić obłok dymu. Spojrzałam w stronę chłopaka, a następnie po wianuszku jego adoratorek. -Och, Twoja dziewczyna na pewno jest zadowolona że jest z takim casanovą-powiedziałam po chwili, wlepiając w niego spojrzenie. -Wierność nigdy nie będzie Twoją mocną stroną. A szkoda, bo szkoda mi jej. Męczy się, trwając przy takim dupku jak Ty, Stonem-dodałam, upijając łyk whisky. -Tylko nie bierz tego do siebie, wiesz, to tylko słowa-dodałam.
OdpowiedzUsuńOdwróciłam głowę w jego stronę, wydmuchując dym wprost na tą jego idealną twarzyczkę. Chryste, na co też te dziewczyny leciały ? Szału nie było, nie ? Może był nieco ładniejszy od innych chłopaków, ale nie przesadzajmy. A może to o ten jego charakterek chodziło ? To, jak je bajerował ? Nie mnie to oceniać. Zaciągnęłam się po raz kolejny dymem, po czym odwróciłam się do niego przodem. -A jesteś jeszcze z jakąś Michelle ? -zapytałam, unosząc w górę jedną brew. Jego Chelle, śmiechu warte. Pieprzył panienki po wszystkich kątach, a ją nazywał swoją. Współczułam dziewczynie, choć osobiście jej nie znałam. -Nieważne, Stonem, nieważne-powiedziałam po chwili, ponownie odgarniając włosy na plecy.
OdpowiedzUsuń[Spoko, rozumiem ;)]
Usuń-Poczęstowałabyś, poczęstowała. A swoich to nie masz ?-zapytałam, wyciągając paczkę papierosów w jego stronę. Następnie chwyciłam jeden z jego kieliszków z wódką, i tak samo jak on, wypiłam jego zawartość za jednym razem, odstawiając następnie pusty już kieliszek na blat. Spojrzałam na Tony'ego, a następnie chwyciłam kurtkę, nakładając ją na siebie. -Nie wiem jak Ty, Stonem, ale ja już stąd spadam. Jak chcesz, to możesz iść ze mną. No... chyba że Twoje... przyjaciółki ? Koleżanki ? Mniejsza, chyba że nie jesteś w stanie rozstać się z nimi- ruchem głowy wskazałam na jego adoratorki.
OdpowiedzUsuńJasmine przez dłuższą chwilę mu się przyglądała. Nie był złym chłopakiem. Był bardzo miły i potrafił być naprawdę uroczy, kiedy nie chodziło mu o zaliczenie jej. Zdarzało się to dość rzadko, niestety, ale jednak. Wielokrotnie zastanawiała się, dlaczego taki jest. A skoro tak kocha dziewczyny i seks z nimi, niekoniecznie z tą jedyną, to po co mu ta biedna Michelle? I co ona z nim robiła? Była taka sama jak on, czy aż tak beznadziejnie zakochana? Jasmine tego nie rozumiała.
OdpowiedzUsuń- Okej, rozważę. - powiedziała, zamyślając się na dłuższą chwilę. W końcu spojrzała mu w oczy z uwagą. - Dlaczego jesteś z Michelle? - zapytała nagle, jak gdyby nigdy nic, jakby czytała mu w myślach. Uśmiechnęła się niewinnie.
Tak więc ruszyłam w stronę wyjścia, ponownie chowając ręce w kieszenie kurtki, jednak po chwili wyciągnęłam komórkę. huh, aż osiem nieodebranych połączeń od chłopaków. Ach, zapewne się martwią. A co mi tam, dzisiaj jakoś nie chciało mi się tam wracać.
OdpowiedzUsuń-Ja idę przed siebie. Tam gdzie mnie nogi poniosą, bo jakoś nie widzi mi się wracać do mieszkania. Zabiłabym chyba dziewczynę mojego współlokatora-powiedziałam, próbując zarówno ukryć tą nutkę złości, która pojawiła się w moim głosie. Następnie spojrzałam na Tony'ego. -Co Ty tu tak właściwie robiłeś?-zapytałam zaciekawiona.
Moje spokojne kręcenie po szkole zostało brutalnie przerwane kiedy, to dyrektor wezwał mnie do siebie do gabinetu i uroczyście oświadczył, że znalazł dla mnie idealnego przewodnika. Najpierw myślałam, że wciśnie mi jakąś słodko wytapetowaną blondyneczkę - kujona. Niby sama jestem blondynką ale przecież ten słodki róż na powiekach... Proszę Was, rzygać się tym chce.
OdpowiedzUsuńWyszłam z gabinetu i usiadłam na fotelu, który znajdował się zaraz obok drzwi. Tam podobno miał na mnie czekać mój przewodnik. Jednak ja nikogo poza grupą cheerleaderek nie widziała. Oh, jak ja bym chętnie je wzięła i szpadą wycięła wzroki na ich twarzy. Najlepiej takie obleśnie, przez które nie mogłyby spojrzeć potem w lustro. Mimowolnie roześmiałam się pod nosem ze swoich dziwnych przemyśleń i wtedy pojawił się ON. Trzeba było przyznać, że trochę żałowałam, że ostatnia impreza nie zakończyła się w hotelu ale z drugiej strony teraz mam okazję bliżej go poznać. A nie ma nic lepszego niż seks z osobą, którą się jako - tako zna.
- Witaj Tony. - uśmiechnęłam się do niego kącikami ust, a następnie rozejrzałam się po okolicy. Aż dziwne, że pamiętam jego imię. Chyba jego, bo do tego też nie miałam pewności. - Nie spodziewałam się po Tobie, że jesteś idealnym uczniem tej szkoły. - dodałam po chwili i podniosłam swoje cztery litery z fotela. Delikatnie przejechałam palcem po policzku chłopaka, przy okazji uśmiechając się nieco łobuzersko.
[Dziewczęta mnie prosiły, żebym zrobiła Nejta, to zrobiłam :3]
OdpowiedzUsuńNate