Blog został oficjalnie otwarty! Zapraszamy do zapisów

Autorów prosimy o zapoznanie się z zakładką "Dla Autorów".

Obecnie na blogu mamy wrzesień 2012 rok! Rok szkolny rozpoczął się, a wraz z nim zaczynają tworzyć się skandale. Jakich szkód w tym roku wyrządzą uczniowie?

Pogoda w Bristolu:

Obecnie gdzieniegdzie można zobaczyć zachmurzenia. Wskaźniki pokazują, temperaturę nie większą niż 20°C, i nie mniejszą niż 12°C. Pogoda na najbliższy tydzień ukazuje kolejny spadek temperatury. Według danych dostarczonych przez satelity śnieg powinien pojawić się w pod koniec października, a zniknąć w połowie marca. Zapowiada się długa, i mroźna zima!

Wysłano zaproszenia:
tweety9506
szarszi90
blauhbla


środa, 29 sierpnia 2012

Everything Is Average Nowadays



Joshua Olivier Steyman
lat dwadzieścia | urodzony 26 marca 1992 roku
absolwent szkoły w Bristolu | były uczeń klasy biol-chem
dupek | egoista | narcyz | leń


Jeżeli liczycie na jakąś ciekawą, trzymającą w napięciu historię, pełną zawiłych i skomplikowanych sytuacji, niestety muszę was rozczarować. Historia tej chłopczyny jest oklepana i nudna jak flaki z olejem, a on sam jest nieciekawym osobnikiem, który swą postawą prędzej innych odstrasza, niźli do siebie przyciąga. Bo tak jest, jeżeli nie lubisz narcystycznych, egoistycznych i zadufanych w sobie dupków, którzy od dziecka mieli wszystko co dusza zapragnie, prócz kochającej się rodzinki. Tak, niestety, macie oto do czynienia z kolejnym facetem, który jest rozpuszczony do granic możliwości i myśli, że mu wszystko wolno. Dlatego ostrzegam, spieprzajcie jakby was zombie goniło, bo on wykorzysta każdą sytuację, żeby się na kimś poznęcać. Ale tego nie zrobicie, prawda? Za bardzo jesteście nim zafascynowani, aby zmarnować prawdopodobnie jedyną szansę na poznanie go bliżej. Ale czy wy jesteście głusi? Przecież mówię, że to kolejny rozpieszczony bachor, który ma bogatych rodziców. Nie wierzycie? Proszę bardzo, sami chcieliście. Podejdźcie bliżej. Uśmiechnijcie się do niego. Przedstawcie się. Porozmawiajcie z nim. Miałam rację, czyż nie? Ha! Teraz jednak jest za późno. Zainteresował się wami. A jeżeli ktoś go zainteresuje, może być wrzodem na tyłku i to niezbyt miłym. To zależy od was. Zależy czy będziecie dla niego mili. Zależy czy będziecie ulegli. Zależy czy będziecie go słuchać. I kto by pomyślał, że wyrośnie z niego taki dupek? A przecież w dzieciństwie był takim słodkim, rozkosznym bobaskiem. Opowiedzieć wam o tym?
Wszystko zaczęło się od niewinnego romansu Kathryn Paradise, rozkapryszonej córki jednego z najlepszych chirurgów plastycznych oraz Finna Steyman, narcystycznego syna prawnika. Kilka niewinnych randek, później spędzonych ze sobą nocy, aż tu nagle okazuje się, że panna Paradise jest w ciąży. Wszyscy zgadzają się na najwygodniejsze rozwiązanie, coby żadnego skandalu nie było. Ślub, właśnie tak. W ciągu zaledwie dwóch miesięcy organizują ślub, a później huczne wesele. Niby wszyscy szczęśliwi, wszyscy zadowoleni, gdy tak naprawdę załamani. Szczególnie świeżo upieczeni małżonkowie. Nic dziwnego, mają lat zaledwie dwadzieścia i całe życie przed sobą. Mają swoje plany, marzenia. Ale pal sześć ich marzenia, co nas one obchodzą? Bo już sześć miesięcy po owym nieszczęsnym ślubie, na świat przychodzi ich pierworodny syn - Joshua Olivier Steyman. Było to dokładnie dnia dwudziestego szóstego marca tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego dziewiątego roku w Bristolu. Urocze, rozkoszne dziecko, na początku niechciane, później wyczekiwane ze zniecierpliwieniem. I choć z początku naprawdę było urocze, szczególnie później, z tymi niebieskimi ślepiami i bezzębnym uśmiechem, tak później wszyscy przechodzili z nim piekło. Wiecznie rozdarty, pyskaty i uparty. Bił i przezywał swoje opiekunki, a później z szatańskim uśmiechem im uciekał i się chował dopóki rodzice nie wrócili do domu. Nic dziwnego, że każda rezygnowała mniej więcej po tygodniu. I właśnie takim oto sposobem w swoim życiu przerobił chyba pięćdziesiąt opiekunek, każda w innym wieku, acz tak samo przerażona zachowaniem tego małego urwisa.
No i minęło sobie tych dwadzieścia jeden długich, nudnych lat, o których nie warto nawet wspominać. Przez ten czas Joshua został rozpieszczony przez swoich rodziców, zdążył spróbować wszystkiego co zakazane od papierosów, alkohol i narkotyki, aż po bójki, jazdę po pijaku i niestety, areszt, w którym posiedział zaledwie przez dwie godziny, acz postanowił nigdy tam nie wracać. Mimo, że poznał tam kilku naprawdę ciekawych kolegów, na myśl o brudnej i klaustrofobicznej celi, dostawał skrętów żołądka. No i najważniejsze, skończył szkołę. Tak, tak, bez powtarzania klasy, korupcji czy innych bzdetów, szczęśliwie dotrwał do końca. A później? Hulaj dusza, piekła nie ma! Aktualnie nie robi nic. Kompletnie nic, prócz łażenia od jednej imprezy, do drugiej. Pieniądze skąd? Oczywiście od rodziców, a jakże! Są tak zajęci sobą, że nie jest pewny czy zauważyli, że jest już pełnoletni, skończył liceum i powinien iść na studia. A on korzystając z tej ich niewiedzy, zakupił sobie niewielkie mieszkanie na obrzeżach miasta, gdzie tak naprawdę tylko śpi, bo na obiad czy małe pranie, wpada oczywiście do rodziców, gdzie wynajęte osoby robią wszystko za niego, a on tylko byczy się przed telewizorem.

Jak wygląda, każdy widzi. Wysoki na metr osiemdziesiąt sześć i umięśniony jak na prawdziwego faceta przystało. Bo jak o siebie dbać to dbać, czyż nie? Do tego niestety zbyt blada cera, uroczy uśmiech, krótkie, sterczące na wszystkie strony włosy, które to są koloru chuj wie jakiego, choć sam ocenia je na orzechowe i oczywiście te duże, śliczne ślepia o barwie niezapominajek. Ale jaki jest? Tego nie wie nikt. Przynajmniej nikt z żyjących, bo przy swojej babce ze strony matki, którą to często w dzieciństwie odwiedzał, był taki, jaki powinien być każdy grzeczny, przeuroczy chłopczyk. Niestety, babki na świecie już nie ma, a on przy żadnej innej osobie nie zamierza się otwierać. Poza tym, już tak długo zachowywał się jak rozpieszczone dziecko, że naprawdę taki się stał. No i właśnie takim znają go znajomi, przyjaciele, wrogowie i wszyscy inni, którzy są nawet zwykłymi obserwatorami. Bo choć mógłby uchodzić w towarzystwie za miłego, dobrze wychowanego młodego człowieka, on woli zgrywać lekkomyślnego, złośliwego i wiecznie bawiącego się chłopaka, który jeszcze nie zdążył dorosnąć i nie zapowiada się na to, że kiedykolwiek się to zmieni. No, chyba, że stanie się jakiś cud, albo ktoś przypierdoli mu w łeb, tak, że obudzi się w szpitalu jako całkiem nowa osoba, która nie pamięta nic z dawniejszych lat, jak to się zdarza w filmach z 'Happy Endem'. Tyle, że w nich główny bohater z czasem pamięć odzyskiwał, co w tym wypadku nie byłoby dobre. Bo powiedzmy sobie szczerze, chyba każdy kto go zna, chciałby, żeby zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni i był miłym, pomocnym mężczyzną, który to dla swej kobiety zrobi wręcz wszystko. Ale to byłaby przesada. Nie dość, że przystojny i bogaty, to jeszcze idealny z charakteru? Przecież ideałów nie ma. Każdy ma jakieś wady. Jak miły to brzydki albo biedny. Jak bogaty to brzydki albo dupek. Jak miły i bogaty to biedny. I tak dalej, i tak dalej. No i tutaj mamy akurat kombinację przystojny+bogaty=dupek. A na świecie takich mężczyzn jest już tak dużo, że rzygać się chce. No, ale kobietom tacy nigdy się nie znudzą. Tylko dlaczego? Cóż, kobieca głupota nie zna granic.
Zboczyliśmy jednak z tematu. Mieliśmy tu przybliżyć charakterek Joshuy a nie rozwodzić się nad... Nie wiadomo nawet nad czym. Krótko? Chłopak narcystyczny, egoistyczny, złośliwy, lekkomyślny, nierozważny i leniwy. Zupełnie nie posiada czegoś takiego jak zdrowy rozsądek. Typowy z niego buntownik. Nie stosuje się do żadnych zasad, ma w dupie wszystkie regulaminy czy inne badziewia, a dobre wychowanie, które wpajały mu opiekunki poszły gdzieś w pizdu. Robi co chce, zazwyczaj na złość innym, czyli mów swoje, a on i tak zrobi swoje. Takie to z niego wredne, złośliwe i okropnie uparte stworzenie, które dąży po trupach do celu. A kiedy coś mu nie wyjdzie, wścieka się i klnie, rzuca dookoła ciężkimi przedmiotami i wdaje się w bójki z pierwszą, lepszą osobą, która mu się nawinie. O tak, wulgarna i aż nazbyt nerwowa z niego osoba, co poradzić. I mimo pozorów, kobiety nie tknie. Może i jest dupkiem, ale nie skończonym chamem. Może i wykorzystuje kobiety uczuciowo, ale pamiętajcie, nigdy, przenigdy ich nie uderzy, ani nie zgwałci. Trochę rozumu i inteligencji to on jednak ma, mimo pozorów. I gdyby nie to okropne lenistwo, które zazwyczaj go ogarnia, naprawdę mógłby sporo osiągnąć. Właśnie, gdyby tylko mu się chciało. Ale nie chce. Woli siedzieć przed telewizorem z piwem w ręku, albo łazić po imprezach czy przesiadywać w kasynach, gdzie kantuje, oszukuje i robi wszystko, aby wygrać. Co poradzić, oszust z niego wielki. Że też te jego kłamstwa jeszcze nie zapędziły go do grobu. Bo przecież niektórzy nie są tak mili i nie robią sprawy w sądzie, a od razu pakują delikwentowi kulkę w łeb. Widocznie Joshua jest zbyt sprytny i przebiegły. W końcu umierać jeszcze nie chce, a co to za życie bez odrobiny adrenaliny?

Niby tak długo już się rozwodzimy nad tą jego historią i trudnym charakterkiem, a powiem, że jeszcze dużo o nim nie wiecie. Bo przecież każdy ma jakieś przyzwyczajenia. Każdy coś lubi, czegoś nienawidzi. Nawet Joshua. Ale jeżeli myślicie, że powiem wam o wszystkich jego dziwactwach, to się mylicie. Nie dlatego, że nie chcę. Po prostu sama również o niektórych nie wiem. W sumie nic dziwnego, panicz Steyman po prostu nie chce, żeby na świecie istniała osoba, która z łatwością mogłaby wziąć go pod włos. Która umiałaby go do czegoś przekonać, która mówiąc krótko, miałaby nad nim jakąkolwiek władzę. A trzeba dodać, że Joshua nienawidzi jak ktoś nim rządzi, o nie. Bo to on jest tym, który rządzi i nie zamierza się nikomu innemu podporządkowywać. Nic dziwnego, że dziewczyny mieć nie chce, gdyż one mają wkurwiającą tendencję do manipulowania mężczyznami. Szczególnie jeżeli jakaś naprawdę mu się spodoba, choć to akurat zdarza się naprawdę rzadko. Chociaż szczerze mówiąc, jeszcze nigdy się nie zdarzyło. I choć ma już te dwadzieścia lat, strzała amora nigdy w niego nie trafiła, takiego ma pecha. Albo szczęście, jak kto woli. Bo kto chciałby zachowywać się jak ostatni debil i robić wszystko, żeby zdobyć tę drugą osobę? Na pewno nie Joshua. Bo przecież on nigdy się nie musi starać, tak? Wszystkie chcą być jego, a jak nie to trudno. Co z tego, że kilka dziewczyn nie zwraca na niego uwagi? Ma przecież tabuny innych, które chętnie będą jego. Tak? Tak.
Wracając jednak do jego sekretów, które jednak aż takimi wielkimi tajemnicami nie są, trzeba przede wszystkim wymienić tutaj hazard. Cóż, nie łatwo mu się do tego przyznać, ale jest od niego uzależniony. Na szczęście nie jest zielony i umie zadbać o to, by wygrać, ale nawet i jemu raz czy dwa zdarzyło się przegrać. W końcu nie jest niepokonany. Niestety. A jeżeli mowa już o uzależnieniach, na drugiej pozycji są papierosy. Paczka dziennie to u niego norma. A jak jest wkurwiony to nawet dwie. I mimo, że kilka osób proponowało mu odwyk, on tylko prychał zirytowany i kręcił przecząco głową. W końcu z papierosem w ustach wygląda seksownie, czyż nie? Trzecia pozycja na liście jego uzależnień to muzyka. Nic dziwnego, nie licząc tego, że nie ma ani ulubionego gatunku, ani wykonawcy, ani zespołu. Ot, słucha wszystko co mu wpadnie w ucho. Raz może to być rock, innym razem coś klubowego, a jeszcze innym razem nawet muzyka klasyczna, jak Bethoveen. Cóż, dziwny z niego człek, to trzeba przyznać.  Co każdy widzi i o czym każdym słyszy, czyli ukochane zabawki Joshuy. A szczególnie jedna zabawka, którą jest piękny, nowy i lśniący samochód marki Mercedes, a dokładnie Mercedes SLK, którego kocha, wielbi i szanuje, a jak ktoś go zarysuje to zagryzie. No właśnie, a propos gryzienia, kotka sobie posiada. Takiego ładnego, rudego i małego, który jest równie leniwy jak jego pan. A przynajmniej tak głosi legenda, że go ma, bo nikt malca jeszcze nie widział. I zastanawiają się wszyscy czy Joshua tylko kłamał, czy biedaczek już zdechł, bo mu zły pan jedzenia nie dawał. Ale prawda jest taka, że mały Loki żyje sobie dobrze, ma się świetnie i jak zwykle leży na swoim fotelu, którego pilnuje jak oka w głowie.


Akceptowani // Album // Piórem pisane

--------------------------------------------------------------------------------------------

I widzicie do czego doszło?! Ech, ja się kiedyś powieszę...
Osz, cholera, dużo tego wyszło O.o Przepraszam i gratuluję wszystkim, którzy przez kartę przebrnęli. Karta wykorzystana na innym blogu, acz autorstwa mojego! Mordki użyczył uroczy i przesłodki Daniel Sharman. Tak, musiałam to zrobić.Wątki - tak, powiązania - tak, więc głupio się nie pytać, bo zagryzę. I błagam, jak ja się rozpisuje, to i wy to zróbcie, bo jak na moje wypociny odpiszecie dwoma linijkami to zatłukę. Amen i krzyżyk na drogę. Teoretycznie Joshua taki zły to nie jest.

20 komentarzy:

  1. Kurwa.- mówi cichutko wbijając swe ślepia, nieco zamglone w pustą butelkę po whiskey, którą najzwyczajniej w świecie ukradła ojcu, nie bacząc na to jak długo tam stała ani nawet ile kosztowała. Drobne dłonie jej się trzęsą, jakby nie należały do niej a do jakiegoś pieprzonego epileptyka, w trakcie ataku. Musi wyglądać okropnie, chwiejnym krokiem maszerując po mostku, nad przepływającą tuż pod nim rzeką, z rozmazanym makijażem, podartymi ubraniami, mówiąc do siebie co chwilę pod nosem. Jest ciemno, grzeczne dzieci i dziewczynki już dawno leżą w swych łóżkach snując wyobrażenia o księciu i białym rumaku. Pieprzone optymistki i marzycielki, ślepe i nie dopuszczające do siebie wszystkich tych okrucieństw związanych ze światem realnym. Jak ona szczerze nienawidziła tych jebanych księżniczek, na ziarnku grochu. Wdrapuje się na murek, ledwo utrzymuje równowagę, kamień z jakiego zostało to wszystko zbudowane nieco się kruszy i spada do wody. Obserwuje to wszystko i zastanawia się jakby to było zostawić ten cały pieprzony syf za sobą.
    Wzdycha, wyciąga papierosa z kieszeni, ostatnia deska ratunku. Zapala, niemal wypada jej z pomiędzy rozchylonych warg. Klnie cicho, odwraca się szybko, chce zejść, a zamiast tego traci równowagę i czuje, że leci do tyłu. Takie to proste, a wszystko przez zupełny przypadek. Nie zdążyła krzyknąć, wołać pomocy, plusk, znika pod powierzchnią wody.

    OdpowiedzUsuń
  2. Woda, przerażająco lodowata jak na tę porę roku, choć przecież i pogoda wyjątkowo letnia nie jest. Czuje jak opada na dno krztusząc się wodą, za każdym razem gdy próbuje wypłynąć na powierzchnię. Nie umie pływać, żałuje, że nie słuchała matki, która koniecznie chciała zapisać ją na basen. Nie krzyczy bo wie, że ta sytuacja pogrąży ją jeszcze bardziej. Czy to nie proste Effy? Masz właśnie okazje, nikt się nie dowie, będą Cię szukać przez kilka najbliższych tygodni, tylko idiota przyszedłby przecież nad rzekę, taki kawał drogi. A ty ostatnio tak często rozmyślasz nad końcem, ten dość bolesny, zwłaszcza gdy woda próbuje przedostać się do płuc, przy twoich żałosnych próbach zaczerpnięcia haustu powietrza. Przymyka oczy, zaledwie na moment, chciałaby jednak to wszystko obserwować, cały ten swój żałosny koniec.
    Nagle czuje, że woda zaczyna wariować i to nie przez przepływającą tuż obok rybę. Dostrzega zarys postaci lecz staje się coraz słabsza. Oczy same jej się zamykają, robi się przerażająco zimno. To takie proste. Nie czuje nawet jak ktoś wyciąga ją z wody, zapewne z ogromnym wysiłkiem, nigdy przecież nie uważała się za osobę zbyt chudą, jak bardzo mylne miała wrażenie o sobie.

    OdpowiedzUsuń
  3. [Ojeja, Sharman jest cudowny... *.*]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Wąąąąątek, taaaaak <3 Jakiś pomysł? :D dla Daniela wszystko <3 :D]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Hmm, tylko że Jas lubi wszelakie technologie, z komputerami na czele, więc myślę, że potrafiłaby sobie naprawić sama :D ale nie mieszka w akademiku, mieszka sama, mogą więc być sąsiadami. W karcie tego nie ma, ale Jasmine w sumie dopiero się sprowadza, uciekając od swych toksycznych rodziców, więc powiedzmy, że wprowadza się na jakieś odległe piętro, winda nie działa, a ona ma ciężkie bagaże do wniesienia? :D]

    OdpowiedzUsuń
  6. -Kiedyś was wszystkich zabiję, jednego po drugim. Poćwiartuję, ugotuję, a później spalę, będę się nad wami pastwić!-mój krzyk rozszedł się po całym, czteropokojowym mieszkaniu, w jednej z angielskich kamienic. Z salonu dobiegł mnie gromki śmiech moich współlokatorów.
    -Wy pieprzeni dranie! Jak ja was czasami nienawidzę!-dodałam, zarzucając plecak na ramię. Stanęłam w przejściu, spoglądając na kanapę, na której siedzieli Colin, ben i Nathaniel. Idioci. Pieprzeni idioci- pomyślałam, odgarniając włosy za ucho. -Rozochociłaś się, Lilith. Ostatnio nas tak wyzywałaś... dwa miesiące temu- Nathaniel posłał mi rozbawiony uśmiech, co jeszcze bardziej mnie rozzłościło. Nie odezwałam się, próbując nie wspominać tego, co Ci idioci narobili poprzedniego wieczoru w barze gdzie pracowałam. owszem, szef ich lubił, ale kiedy roznieśli pół lokalu, zapewne rozmyślał nad moim zwolnieniem. -Spieprzajcie-mruknęłam jedynie, wychodząc z mieszkania. Musiałam się jakoś wyżyć, a jako że ostatnio nie często pojawiałam się na treningach kick boxingu, zapewne trener będzie troszkę zdziwiony.
    O dziwno, byłam pierwszą osobą, która pojawiła się na sali gimnastycznej. Cholera, ja jako pierwsza osoba pojawiła się na zajęciach. ludzie, zapiszcie to w kalendarzu! Usiadłam na ławce, opierając się plecami o ścianę, gdy chwilę potem przybyło kilkoro innych osób. Od słowa do słowa zaczęła się rozmowa na temat... nawet nie wiem jaki, bo mało co słuchałam. Słysząc kroki, równo odwróciliśmy głowę w stronę wejścia. Joshua. Chyba wszyscy go tu znali. Już kilka razy bywał na zastępstwie. Spojrzałam w jego stronę, związując włosy w kucyk. -Znowu przyszedłeś się nad nami pastwić ?-zapytałam po chwili, unosząc w górę jedną brew.
    [Tak... Zabij mnie za to >.<']

    OdpowiedzUsuń
  7. [Mwahahha... A co powiesz na kazirodczy związek >.< Byłoby ciekawie...]

    OdpowiedzUsuń
  8. [No to ja też się przywitam. A więc witam pana.]

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie chodzę na imprezy. Albo inaczej. Rzadko kiedy chodzę na imprezy. A jednak na nie chodzę. Nie dawno, w sumie to w marcu, poszłam na taką jedną imprezę. Do Joshuy. Mojego kuzyna. Od zawsze dobrze się dogadywaliśmy ale nie sądziłam że kiedyś spojrzę na niego tak jak teraz na niego patrzę. Zaczęło się właśnie na tamtej imprezie. Oboje to zauważyliśmy. Nasze relacje stały się bliższe. Nikt z naszej rodziny nie wie co wyczyniamy po szkole i w czasie jej. J jest o rok starszy ale to nam nie przeszkadza. Niedawno wyznaliśmy sobie całą prawdę. Prawdę która mówi że się kochamy. Problem tkwi w tym że nie możemy się kochać. Jesteśmy rodziną.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jasmine w końcu zdobyła się na to, by wynieść się od rodziców. To toksyczna rodzina. Dziewczyna od zawsze marzyła, by od nich uciec. Pogrążali ją w depresji, coraz niższej samoocenie, przeświadczeniu, że jest gorsza, w używkach. To ojciec dał jej narkotyki. To chore. Jasmine doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Wciąż myślała co zrobić, by uciec. Długo to wszystko planowała. Zagroziła im. Zagroziła, że sprzeda do mediów całą historię tej chorej rodziny. Dostałaby za to tysiące, jak nie miliony. Od razu się zgodzili. Odtąd regularnie przelewają na jej konto pieniądze. Niemałe. Kupili jej mieszkanie w Bristolu, by mogła nadal uczęszczać do swojej szkoły. Właśnie miała się do niego wprowadzać. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że miała dwie, ogromne walizki. A winda... Owszem, była. Tylko nie działała. A jej mieszkanie znajdowało się na czwartym piętrze. Westchnęła cicho. No nic. Chwyciła walizki i zaczęła targać je po schodach. Schodek po schodku.

    OdpowiedzUsuń
  11. [ Boski <3
    To ja mogę zaproponować takie oto powiązanko: znają się od dziecka, mogą się nawet lubić, ale bez przesady i Joshua czasem udziela schronienia Lenie, gdy wyrodnej córce nie chce się wracać do domu. Co Ty na to? ]

    Lena Clearwater

    OdpowiedzUsuń
  12. [Trochę trudno złapać coś aby się znali,a nie lubię wątków od podstaw... Ale mniejsza xD. Proponuję aby może Josh zagapiłby się i potrącił Susan? Chyba, że wolisz coś mało oryginalnego typu, że spotkają się na jakieś imprezie/domówce, czymkolwiek innym, gdzie Susan wraz ze swoim zespołem grałaby mini koncert. Mogłaby mu się spodobać jedna z piosenek i postanowiłby zagadać wokalistkę, czy coś xD]

    OdpowiedzUsuń
  13. [Nie, nie takie zwykłe na chodniku xD. Może Susan pijana wyskoczyłaby mu znikąd przed maskę? Co do Twojego pomysłu, to hm... Podoba mi się xD. Więc może uznajmy tak: Są tymi przyjaciółmi, Josh wracałby... Nie wiem skąd, a Susan wracałaby pijana z imprezy. Mogłaby mu wyjść przed maskę (na środku ulicy), a ten mógłby ją potrącić i zawieźć do szpitala albo zdążyłby zahamować i zabrałby ją do siebie jako dobry kolega xD]

    OdpowiedzUsuń
  14. Moja miłość nie znała granic. Kochałam wielu ludzi ale nigdy nie kochałam nikogo tak jak jego. Być może kochałam go nawet bardziej niż Amelię. Może jest to w ogóle możliwe. Zawsze wyczekiwałam tego ostatniego dzwonka oznaczającego że już czas. Dzisiaj było podobnie. Zaczęłam się martwić że J pomyśli że go ignoruję, bo musiałam zostać chwilę po lekcjach. A jednak czekał na mnie tak jak zwykle, w tym samym miejscu. Nigdy nie całujemy się na powitanie pomimo że tego pragniemy. Ja zawsze pragnę zanurzyć się w jego ciele, ale nie mogę bo ludzie patrzą krzywo na takie rzeczy. Dopiero kiedy odjedziemy witamy się czulej. Wsiadłam uradowana do auta, i przytuliłam J. Poczułam jego ciało. Stałam się spokojniejsza.
    -Gdzie dzisiaj kotku?- zapytałam czule, cicho i rozkosznie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Czułam jak się rumienię. Czułam jak cała energia życiowa wezbrała we mnie... Czułam jak moje serce łomocze. Czułam się jak w niebie. Trzy dni. Moglibyśmy zrobić tyle rzeczy. Moglibyśmy zrobić wszystko, i w dodatku tylko we dwoje. On nadal jednak nie wie jednej rzeczy. Nadal nie wie co się stało we Włoszech. Opowiem mu później. Ucałowałam go w policzek i zaczęłam się uśmiechać jeszcze bardziej.
    -Mam nadzieję że cieszysz się tak samo jak ja...- wyszeptałam mu do ucha te słowa i oddaliłam się od niego.- Ale mogę się spakować szybciej jak chcesz... Jestem bardzo dobra w tych rzeczach.- uśmiechnęłam się do niego i musiałam przygryźć wargę żeby nie rozpocząć swojego monologu o swojej przeszłości we Włoszech...

    OdpowiedzUsuń
  16. Rodzice skapnęliby się gdybyśmy razem weszli a potem wyjechali na wyjazd trzydniowy. Kłamanie w żywe oczy było moją mocną stroną. Machnęłam ręką żeby szedł ze mną. Uśmiechnęłam się do niego. Auta rodziców nie ma w garażu, a w domu jest dość cicho i spokojnie. Pewnie wyjechali na zakupy. Piątek to rodzinny dzień zakupów. Ja rzadko kiedy z nimi jechałam. Zaczęłam wchodzić po schodkach. Otworzyłam drzwi kluczem i popędziłam od razu do pokoju. Spakowałam wszystko w mgnieniu oka. Wiele rzeczy nie było mi potrzebnych. Po dziesięciu minutach podeszłam do J i szepnęłam mu do ucha.
    -Możemy już zacząć naszą przygodę...- uśmiechnęłam się i pocałowałam go w usta, na prawdę bardzo namiętnie. Wyszłam z domu, zakluczyłam go i wróciliśmy do auta.
    -Dobrze że nie musiałam się tłumaczyć rodzinie gdzie jadę. Zostawiłam kartkę w jadalni. To powinno wystarczyć co nie?- moje pytanie bardziej przypominało twierdzenie.

    OdpowiedzUsuń
  17. [A niech będzie po najmniejszej linii oporu - chodźmy na randkę!]

    OdpowiedzUsuń
  18. 55 year-old Dental Hygienist Xerxes Ashburne, hailing from North Vancouver enjoys watching movies like "Out of Towners, The" and Dowsing. Took a trip to Madara Rider and drives a Delahaye 135 Competition Court Torpedo Roadster. wiecej

    OdpowiedzUsuń