Blog został oficjalnie otwarty! Zapraszamy do zapisów

Autorów prosimy o zapoznanie się z zakładką "Dla Autorów".

Obecnie na blogu mamy wrzesień 2012 rok! Rok szkolny rozpoczął się, a wraz z nim zaczynają tworzyć się skandale. Jakich szkód w tym roku wyrządzą uczniowie?

Pogoda w Bristolu:

Obecnie gdzieniegdzie można zobaczyć zachmurzenia. Wskaźniki pokazują, temperaturę nie większą niż 20°C, i nie mniejszą niż 12°C. Pogoda na najbliższy tydzień ukazuje kolejny spadek temperatury. Według danych dostarczonych przez satelity śnieg powinien pojawić się w pod koniec października, a zniknąć w połowie marca. Zapowiada się długa, i mroźna zima!

Wysłano zaproszenia:
tweety9506
szarszi90
blauhbla


wtorek, 28 sierpnia 2012

Fuck it. I'll do it my way. And people that love me will understand why I'm doing this beacause they love me.

Michelle 'Chelle' 'Nips' Richardson
Zrodzona 28 kwietnia 1994 roku w Bristolu, ma za sobą 18 wiosen 
Klasa IV a, bo tak sobie chciała 
Hiszpański i francuski
 _________________________________________
Mężczyźni wolą ko­biety ład­ne niż mądre, po­nieważ łat­wiej im przychodzi pat­rze­nie niż myślenie.  
Jakbym kurwa Tony'ego widziała.

 Niby z dobrego domu. Pomijając to, że jej matka znajdowała sobie kolejnych mężów tak szybko, jak ich porzucała. To chyba nie odbiło się na wychowaniu Chelle, prawda? Nie, chyba nie.
- Chelle, ilu partnerów miała twoja matka? 
- Znudziło mnie liczenie. 
Taka będzie odpowiedź na powyższe pytanie. Michelle już się do tego wszystkiego przyzwyczaiła i ma w dupie wszystkich niby nowych tatusiów, którzy przychodzą się do niej podlizać, a potem poznają ją ze swoimi cycatymi córkami... Koniec. 
Od zawsze była wychowywana przez matkę. Ojciec? Ojciec gdzieś pofrunął, a Michelle ma go gdzieś. Jeśli zechce, to wróci, jeśli nie, to jego problem.
Ma zaufaną grupkę przyjaciół. No, może nie do końca zaufaną, ale jest kilka osób, którym może zwierzyć się naprawdę z wszystkiego. Najbardziej ufa Jal. Przecież to jej mówi prawie wszystko, prawda? To z nią może rozmawiać o wszystkim i o niczym. Oczywiście, jest też kilka innych osób, do których się zbliżyła. 
Jest na przykład taki Tony Stonem. Tony Stonem, którego Chelle obdarzyła naprawdę szczerym uczuciem, a on? Zapewne nic sobie z tego nie robi i nadal obmacuje te blondynki z jędrnymi tyłkami. Czy on naprawdę myśli, że panna Richardson nie zdaje sobie z tego wszystkiego sprawy? Ona doskonale wie, że nie jest jedyną, lecz coś ciągnie ją do Tony'ego i nie potrafi tak po prostu go zostawić i o wszystkim zapomnieć.  
Jest też Sid, z którym bywa różnie. Niby ten na nią patrzy, ona to widzi i nie wie co o tym wszystkim myśleć... Z rozmów nic nie wynika, a gdy Chelle ściągnie przy nim bluzkę, ten ma oczy jak spodki i nie wie, co robić dalej. No tak, urok prawiczków. 
Może powinna zmienić swoje życie i wszystko zacząć od nowa? Wyjechać, zapomnieć o wszystkich i rozpocząć nowe życie? Nie dałaby rady. Za bardzo przyzwyczaiła się do Bristolu i tych idiotów, którzy w nim mieszkają. 
 Dba o siebie i doskonale to widać. Przez to jest nieco próżna, ale ona nie zdaje sobie z tego sprawy. Pewna siebie, bezpośrednia, lecz wrażliwa. Łatwo ją zranić, tym bardziej, jeśli robią to osoby, na których jej zależy. Potrafi przybrać wiele masek, które zakryje jej prawdziwe 'ja'. Czasem gra słodką dziewczynę, czasem pokazuje pazurki. Nie da sobie w kaszę dmuchać, chętnie odpyskuje, spoliczkuje, walnie w jaja, lecz w środku cierpi. Zamyka się w pokoju, płacze, pali, pije. A potem wychodzi do ludzi, jak gdyby nigdy nic. Przecież nic się nie stało. Jest silną kobietą. Nie da po sobie poznać, że coś się dzieje. Nie na tym polega życie. Nie można być słabym i trzeba stawiać czoła przeciwnościom. Inaczej przeciwności pokonają Ciebie. 
Mądra z niej dziewczyna, potrafi mówić w kilku językach, na przykład po francusku czy hiszpańsku, oraz angielsku oczywiście. Zna też podstawy rosyjskiego, po wycieczce do tego jakże pięknego kraju.
Lubi się zabawić. Ostatnimi czasy myśli o tym, aby pokonać Tony'ego jego własną bronią. 
Tak, alkohol, papierosy, narkotyki, trawka, inne używki... Jak najbardziej toleruje. Dlaczego nie miałaby tego robić? Jest młoda, właśnie teraz ma czas na niezobowiązującą zabawę. Chce odkrywać wszystko na nowo i korzystać z życia. 
Jest szatynką, której włosy cholernie się kręcą i to naturalnie, bez żadnej wilgoci czy głupich preparatów. Są średniej długości. Na świat patrzy zielonymi oczyma, które okalane są firanką ciemnych rzęs, najczęściej podkreślonych makijażem. Mierzy około 170 centymetrów, BMI ma dobre, jest zaokrąglona tam, gdzie potrzeba i nie narzeka. I lubi swoje cycki, ot co, więc proszę nie krytykować.
Różnie się ubiera. Czasem na luzie, czasem dziewczęco. To zależy od jej humoru, a jak wiadomo: kobieta zmienną jest. 
Chelle na pewno jest zmienna, jak pogoda w marcu. Raz może cię pokochać, raz znienawidzić. Raz nakrzyczy na ciebie, będzie przeklinać, pobije, a innym razem po prostu się do ciebie przytuli i zacznie obsypywać pocałunkami. 
Przyzwyczaj się do niej. 
   
_________________
Karta wyszła, jaka wyszła. O wiele za krótka i taka dziwna, bo mi się totalnie nie podoba. Jeszcze ją pozmieniam, gdy będę miała wenę. Teraz już się wyczerpała. 
Mordka oczywiście April Pearson. 
Wątki piszę trzeciej osobie, tak od razu mówię. 
Mam nadzieję, że nie zepsułam tej postaci i możemy zaczynać zabawę c:

18 komentarzy:

  1. [To Tony chętny na wątek. Jak podasz pomysł na spotkanko (chociaż zepewne trudne to ni będzie, w końcu para xD), to zacznę :3]

    Tony

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Z Eff też wątek musi być, nie ma, że nie, że boli. ^^]

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Może Chelle wpadłaby do Tony`ego i zamiast niego zastałaby tylko Eff? A dziewczę niekoniecznie w dobrym stanie by mogło być, w końcu to Stonem.]

    OdpowiedzUsuń
  4. [O tak! Napisałam tą informacje ale okazuje się że nikt nie bierze tego pod uwagę do prowadzenia wątku xd Zacznij kotku to będę w niebie ]

    OdpowiedzUsuń
  5. [ nieeeeeeeeee wiem. muszę jeszcze odpisać więc jak nie chcesz czekać ( a nie mówię tu o minutach) to zacznij za mnie.]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Dziękuję bardzo, z tym że ja w tej chwili też pomysłu nie mam - ostatnio mi szwankuje kreatywność.]

    OdpowiedzUsuń
  7. Roześmiała się, a dźwięk ten rozlał się po pomieszczeniu, mieszając się z głośną muzyką. Jak to się stało, że leżała teraz na podłodze, z papierosem w ustach otoczona przez kilka opróżnionych butelek? Kosmyki włosów przylepiały jej się do twarzy, a ona sama uśmiechała się szeroko. Całą tą sielankę przerwał dźwięk dzwonka, zamontowanego przy drzwiach. Jęknęła cichutko, niechętnie, z trudem się podnosząc. Chwiejnym krokiem wędrowała korytarzem, by wreszcie dopaść do drzwi. Oparta o futrynę, sekundę później wpatrywała się w znaną jej dobrze dziewczynę. Zaraz, czy to nie była Chelle? Jedna z tych dziewczyn do pieprzenia, o przepraszam, partnerka Tony`ego? Swoją drogą odrobinkę jej współczuła.
    - Tony wyszedł.- mówi lekko zachrypniętym głosem, potem się śmieje. Gdy tamta zamyka za sobą drzwi odsuwa się nieco.- Napijesz się Chelle? Chyba powinnaś, a zresztą ja nie powinnam pić sama, to alkoholizm podobno, prawda? Aleeee cichutko. Nikomu nie powiem jak się napijesz. To jak? I wiesz, zawsze Ci kibicowałam.- plotła bez przerwy prowadząc brunetkę do salonu, nie będącego z pewnością wzorem czystości.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czatowanie było kiedyś moim codziennym zajęciem. Jeszcze zanim znalazłam Amelię, czatowałam głównie po to żeby pytać się czy ktoś ją zna. Była tylko jedna odpowiedź. Ale nie była prawdziwa. reszta się rozłączała. Dzisiaj po raz pierwszy od wielu miesięcy miałam spotkać się z jakąś dziewczyną. Ona jako jedna z nie wielu się nie rozłączała, przez wiele tygodni. W parku zawsze było spokojnie, więc miałyśmy się tam spotkać. Ubrałam jakąś jasną bluzkę, rurki, i buty na koturnie które kolorystycznie pasowały do wszystkiego. Włosy upięłam niedbale w koka, a grzywkę rozczesałam, aby wyglądała przyzwoiciej. Kiedy przyszłam do parku jeszcze jej nie było. Usiadłam na pobliskiej ławce i zaczęłam czekać. Kiedy przyszła wstałam i poszłam w jej stronę. Kojarzyłam ją ze szkoły. Nigdy nie interesowało mnie do jakiej szkoły chodzi więc nie mogłam wiedzieć że codziennie mijamy się na przerwach.
    -A więc to ty!- powiedziałam z uśmiechem na ustach. Podchodziłam spokojnie bo koturny które założyłam musiałam rozchodzić. Były z najnowszej kolekcji.

    OdpowiedzUsuń
  9. - Rozgość się. - mówi i zaczyna się śmiać. To miejsce przypomina istny śmietnik, już nawet nie wie czego tu brak. Zrzuca jakieś rzeczy z kanapy, jej mózg nawet tego nie zapisuje, jakby nic się nie działo. Wie, że jutro będzie miała ogromnego kaca, lecz uparcie sięga po kolejną butelkę. Ciągle się śmieje, wszystko wydaje się takie zabawne. Bycia tą złą, Tony mógłby się od niej uczyć. Kto inny jak nie ona niemal codziennie potrzebuje ratunku, a kto inny jak nie braciszek służy pomocą? Podsuwa dziewczynie butelkę pod nos, ignoruje to, że tamta usiadła na podłodze. Niech robi co chce, przecież nie przyszła tu do niej. Ona jest jak poczekalnia przed wejściem do odpowiedniego gabinetu. Po prostu trzeba zaliczyć.
    - Papierosy.- mruczy pod nosem rozglądając się dookoła.- Mam skręty, a papierosy gdzieś leżą. Mogę poszukać.- podnosi kilka ubrań, w między czasie kładzie przed nią trzy ruloniki. Kolejna złamana zasada przez względnie młodą dziewczynę.- Tony to skurwiel, ale go kocham, możesz się więc wyżalić lecz nie zakładajmy z góry, że poklepię Cię po ramieniu i obiecam przemówić mu do rozsądku. To Stonem, mój brat.

    OdpowiedzUsuń
  10. [okej ^^]

    Przedstawmy sobie sprawę jasno: jestem skończonym dupkiem, który ma wszystko w poszanowanych czterech literach i bardzo mi z tym dobrze. Nie przejmuję się tym, co ludzie powiedzą za moimi plecami, bo są gówno warci mojej uwagi. Lczą się tylko przyjaciele, no nie zawsze, i panienki. Uwielbiałem blondwłose, długonogie piękności, które ode mnie nie stroniły. Wręcz przeciwnie, ciągnęło ich do mnie jak nie wiem co!
    - Abigail. - wymamrotałem do ucha, jednej z owych jasnowłosych panienek. Właśnie to z nią, dziewczyną, którą Michelle ma pewien konflikt, przyszło mi dizś spędzać dzień. No dobra, nie dzień, bo liczyłem tylko na ciekawy seks, popalenie skrętów i trochę wódki. Nic więcej, później mogę się zmyć jak nigdy nic.
    Już prawie dochodziłem w Abigail, gdy zawibrował mój telefon. Dzwoniła Jal. Swoją drogą, nieznośna z niej czasem dziewczyna. Wielka przyjaciółeczka Chelle. Zazwyczaj nie dzwoni do mnie bez powodu, a jak już to chodzi o moją dziewczynę. Kurwa!, pomyślałem, przypominając sobie o spotkaniu z ciemnowłosą. Szybko więc załatwiłem sprawy z Abi, po czym ubrałem się. Wziąłem do ręki telefon i spojrzałem na zegarek. Godzinne spóźnienie? No, znów będę musiał wymyślić jaką ciekawąwymówkę.


    Tony

    OdpowiedzUsuń
  11. -Bo Ty, Lilith, za bardzo się na nas denerwujesz. A my to przecież tacy grzeczni jesteśmy, pomocni Tobie w każdej chwili- słysząc słowa Bena, uniosłam na niego spojrzenie, odstawiając za równo szklankę na blat baru, aby przypadkiem nią w niego nie rzucić. -Och, jasne. Pomocni w tym, żebym została wypieprzona z pracy. Roznieśliście wtedy pół baru! Myślałam że Will mnie zabije na drugi dzień. A tu wyglądało jak po przejściu jakiegoś huraganu! Dobrze że tu przyszliście, i naprawiliście co się dało, bo inaczej bym was chyba własnoręcznie wykastrowała- powiedziałam, biorąc kolejną szklankę w rękę. -Och, zaraz tam wykastrowała- najmłodszy z trójki nie odrywając ołówka od kartki, spojrzał na mnie. -Macie tu chujowe światło-dodał, zagarniając kosmyki włosów za ucho. -Ucisz się, Picasso. Ona by to zrobiła, i wszyscy o tym dokładnie wiemy-Nathaniel powiedział w stronę brata, po czym dopił piwo i chwilę potem pojawił się przede mną, z tym swoim uśmiechem, któremu za nic nie mogłam się oprzeć. A on dokładnie o tym wiedział, i wykorzystywał to w perfidny sposób.
    Kiedy to już ponownie podałam mu kufel z piwem, wrócił na swoje miejsce, pogrążając się w rozmowie z pozostałą dwójką, a ja zajęłam się zapełnianiem półek alkoholem, gdy wtem do baru wkroczyła nikomu nieznana dziewczyna. Oprócz naszej czwórki w barze nikogo nie było, no i jakby nie patrzeć lokal był jeszcze zamknięty, jednak jakoś nie miałam serca, żeby ją stąd wyprosić. Przewiesiłam kolorową szmatkę przez ramię, spoglądając na nieznajomą. -Coś podać ?-zapytałam, kiedy to juz usiadła na barowym krześle.

    OdpowiedzUsuń
  12. To, co mieści się w mojej głowie nigdy nie będzie do końca zrtozumiane. Zazwyczaj chodzi mi tylko o jedno i zawsze tego dostaję. Bo w końcu z moją twarzą to nie trudne. Kto by mi się oparł, co?
    Widząc wściekłą jak nigdy Michelle, jedynie uśmiechnąłem się pod nosem, tak aby tego nie zauważyła. Ha, ona nie wie co robiłem. I wiedzieć nie powinna. Zresztą, nawet jak się domyśla, to i tak tego nie powie. Za bardzo jest przywyczajona do mojego towarzystwa. Jest tak, jakbym był jej uzależnieniem. Coś w rodzaju narkotyku. Ale kto tak przy mnie nie miał? Przeciez mnie się kocha, dosłownie i w przenośni.
    - Musiałem Effy odebrać z komisariatu. - skłamałem doskonale. To nawet do niej podobne, nie raz bowiem odbierałem ją z tamtego miejsca i Chelle dobrze o tym wiedziała.


    T.

    OdpowiedzUsuń
  13. Przewróciłem teatralnie oczyma. Czy Chelle zawsze musi robić akcje i tak dramatyzować? Jeeeejku, spóźniłem się tylko godzinę. Niech się cieszy, że nie dłużej albo, że w ogóle przypomniałem sobie o niej i pofatygowałem swoją szanowną osobę do przyjścia tutaj. Tak w ogóle, co my mamy tutaj robić? Chodzić? Rozmawiać? Matko, nie chcę się nudzić.
    - Dzwoń. - rzekłem i mimowolnie wzruszyłem ramionami. Nie rozumiem, jeśli tak bardzo mnie kocha, to powinna uwierzyć, czyż nie? Westchnąłem ciężko. Kobiety, zrozum je człowieku. - Dobra, chodź. Idziemy do pieprzonej kwiaciarni!


    T.

    OdpowiedzUsuń
  14. - Chelle, czy Ty musisz zawsze wszystko komplikować? - zapytałem, unosząc brew ku górze. Zawsze, ale to zawsze, jakieś akcje. Miałem tego dosyć. Jeśli jej nie pasuje, to po co ze mną jest? Bez niej sobie poradzę, ona beze mnie też. Taka prawda.
    Dobra, koniec fochów. Trzeba to jakoś przeżyć i udobruchać dziewczynę, w końcu.. w końcu mam niemałe plany na dzisiejszy wieczór. No, takie jak zwykle, ot co. Złapałem więc za rękę Michelle, a drugą przejechałem delikatnie po jej policzku. Z czułością oraz troską. Pragnąłem, aby to poczuła. Ale raczej po to, by w końcu odpuściła. Przecież możemy tak przyjemnie spędzić ten dzień, bez żadnych zbędnych kłotni.

    T.

    OdpowiedzUsuń
  15. No i powróciła moja Michelle, którą kochalem! Kochałem? Cóż.. To jest temat na długie, nużące wieczory, bo ciągnie się i ciągnie, końca nie widać. Nie wiem bowiem co czuję do Michelle. Owszem, lubię ją w pewien inny sposób, uwielbiam też się z nią bawić, bo jest niesamowicie dobra, aczkolwiek lubię też inne dziewczęta. Ot co, cały ja, Tony Stonem. Skończony dupek, który pragnie mieć wszystko i wszystkich dla siebie.
    - To, co? Odwiedzimy naszych "przyjaciół" i idziemy na imprezę? - zapytałem, posyłając jej jeden z najlepszych, firmowych uśmiechów w moim wykonaniu.


    T.

    OdpowiedzUsuń
  16. I się udało! Jestem geniuszem, ot co. Zrozumieć kobiet, nigdy nie zrozumiem, ale udobrucham je zawsze. Jestem w końcu taki słodkim złym chłopcem, na którego lecą wszystkie panienki. Nie da się na mnie długo gniewać, nieprawdaż? Chelle coś o tym wie. Jest żywym przykładem tego.
    - No i cudownie, kochanie. - powiedziałem, przyglądając się jej uważnie. Kochanie? Chyba pierwszy raz tak do niej powiedziałem..


    T.

    [brak weny, dlatego piszę tak masakrycznie krótko ;c ]

    OdpowiedzUsuń
  17. [Bry ;3 Masz może ochotę na wątek z moją Susan? ;> ]

    OdpowiedzUsuń